poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 11.

                                                                   *Zayn*

- Po co mnie tu przyprowadziłaś ? - Zapytałem zaciekawiony. Trochę dziwnie wchodziło się do jej pokoju przez drzwi... Zawsze wchodziłem przez okno. 
- Muszę się przebrać, a chyba nie chciałeś zostać na dole z całą moją rodziną. - uśmiechnęła się podchodząc do białej szafy, ja zaś usiadłem na parapecie. Chwyciłem w dłonie książkę którą najwyraźniej czytała " Zmierzch : przed świtem ". 
- Serio kręcą cię takie historię ? - dziewczyna odwróciła się w moją stronę. 
- Czytałam to chyba z milion razy i wciąż uwielbiam tą książkę. Ta historia jest naprawdę bardzo fajna. Najbardziej lubię pierwszą część, jak się poznają. - powiedziała wyciągając jedną sukienkę. - Nie mam się w co ubrać. - powiedziała smutna. Odłożyłem książkę i podszedłem do niej. Delikatnie obejmując ją w pasie odsunąłem ją od szafy. Chwilę w niej poszperałem aż w końcu znalazłem coś idealnego. Wybrałem dla niej jasnoróżową sukienkę, czarne szpilki i pierścionek z różyczką. Podałem jej to i gestem ręki wskazałem, że ma iść do łazienki.  Spojrzałem w lustro i stwierdziłem iż wypadałoby się przebrać. Poczekam na Vicky i razem pojedziemy. Położyłem się na jej łóżku i czekałem aż łaskawie wyjdzie z toalety. W sumie to dziwne ale naprawdę ją lubię. Ja Zayn Malik ! Przedtem tylko ruchałem i zostawiałem. Z Victorią nigdy tak nie postąpię. W sumie nawet nie jesteśmy razem, a to tylko przez moją głupotę. Nie chcę jej skrzywdzić, a będąc z nią zrobię to. W końcu wyszła, piękna jak zawsze. Makijaż dodawał uroku, a rozpuszczone włosy drapieżności oraz niewinności. Ona to całe mnóstwo przeciwieństw. Ręce zdobiło kilka bransoletek a szyję wisiorek ode mnie.
- Pięknie wyglądasz. - uśmiechnąłem się w jej kierunku. 
- Dziękuję. - odpowiedziała i zarumieniła się. 
- Pojedziemy do mnie ? Też muszę się przebrać. - powiedziałem. Dziewczyna z uśmiechem zeszła na dół i weszła do salonu gdzie siedziała jej cała rodzina. 
- Tato.. Jadę z Zaynem na chwilę do niego. - powiedziała. Widziałem że wszyscy mi się przyglądali. Może dlatego że się nie ogoliłem ? Że miałem podwinięty rękaw i było widać moje tatuaże ? Czy po prostu byli ciekawi mojej osoby.
- Dobrze, ale my jednak idziemy do restauracji i nie wiem czy zdążycie. - powiedział srogo. 
- Przyjedziemy na miejsce - uśmiechnąłem się obejmując Vicky w pasie. Jej ojciec podał mi adres. Chyba niezbyt mnie polubił. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do mojego samochodu. Widziałem naburmuszoną minę Victorii. 
- Co jest księżniczko ? - zaśmiałem się na co ta tylko skrzyżowała ręce na piersi. - No o co chodzi ? 
- Grrr... Teraz będą mnie wypytywać o ciebie. - powiedziała z grymasem na buzi. 
- Przecież sama mnie zaprosiłaś na tą kolację. - powiedziałem.- Jak chcesz to mogę nie jechać.
- Nie o to chodzi. Po prostu nie lubię takich sytuacji. - powiedziała i się uśmiechnęła. - Jak będziesz ty to przynajmniej będę miała z kim rozmawiać. - Posłałem jej uśmiech i w końcu ruszyłem. Droga nie zajęła mi dużo czasu, bo mam w zwyczaju jeździź około 100 km/h. 
Gdy staliśmy już pod moim domem Vicky stwierdziła że poczeka w aucie. Szybko pobiegłem i ściągnąłem buty, kurtkę, koszulkę i spodnie. W samych bokserkach pobiegłem do swojego pokoju. Tam ubrałem czarne rurki, białą koszulę, czarny, wąski krawat oraz marynarkę w tym samym kolorze. W łazience poprawiłem fryzurę i popsikałem się ulubionymi perfumami. Na sam koniec wsunąłem czarne botki i płaszcz. Można powiedzieć, że dziś ubrałem się w stylu Harrego. Napisałem jeszcze kartę mamie, żeby się nie martwiła. Wychodząc zakluczyłem dom. Szybkim krokiem doszedłem do auta i usiadłem na miejscu kierowcy. 
- Zajęło ci to 20 minut. - zaśmiała się Vicky.  Nic nie odpowiedziałem tylko się zaśmiałem i ruszyłem pod restaurację. Jazda zajęła nam półgodziny przez te cholerne korki. Strasznie się denerwowałem i gdyby nie fakt, że jadę z Victorią dawno już bym coś wciągnął. Jeżeli się nie rozluźnię będę musiał to zrobić. 

Gdy dojechaliśmy jak na dżentelmena przystało, otwarłem drzwi Vicky i podałem jej dłoń. 
- Nie denerwuj się. Niech sobie myślą co chcą. My znamy prawdę. - powiedziałem muskając jej ucho. Mówiłem jej ''nie denerwuj się'',a sam byłem kłębkiem nerwów i to nie z powodu tej cholernej kolacji. Po pierwsze od rana nic nie brałem, po drugie spotkam tam Toma, po trzecie boję się, że się po prostu na niego rzucę. Muszę iść do łazienki wziąć i wrócić rozluźniony. 
-A jak zapytają się czy jesteśmy razem ? - Na to jej pytanie uśmiechnąłem się.
- A co chciałabyś im odpowiedzieć ? - jednoznacznie poruszyłem brwiami.
 - Zayn.. - walnęła mnie w ramię. 
- Powiemy im że....... przyjaźnimy się. - nie chciałem jej mówić ''tak powiedzmy że jesteśmy razem''  ponieważ mogłaby sobie coś pomyśleć. Widziałem że uśmiech schodził jej z twarzy, jednak za wszelką cenę próbowała go zostawić. Weszliśmy do restauracji i podeszliśmy do jednej z kelnerek, która stała obok wejścia. Victoria grzecznie zapytała się czy ktoś już na nas czeka. Kelnerka zaprzeczyła  i po prostu odeszła. 
- Zadzwonię do taty. - powiedziała. 
- Okej. Pójdę do toalety. - odpowiedziałem i poczekałem aż odejdzie. Gdy zrobiła parę kroków w prawo, pewnym krokiem udałem się do łazienki. Było tam zupełnie pusto. Wybrałem pierwszą kabinę i zakluczyłem drzwi. Z kieszeni płaszcza wyjąłem malutki woreczek z białym proszkiem. Całą zawartość wsypałem na zewnętrzną część dłoni. Wziąłem głęboki oddech, zatkałem jedną dziurkę nosa, a drugą zacząłem wciągać substancję. Od razu poczułem ulgę. Pusty woreczek wrzuciłem do kosza. Wyszedłem z kabiny i spojrzałem w lustro. Otrzepałem ubranie i wróciłem do Victorii. 
- I co ? - zapytałem. 
- Za chwilkę będą. - odpowiedziała. Wyszliśmy z budynku. Przeszedł mnie dreszcz. Już przestałem się denerwować, byłem rozluźniony. Dziewczyna oparła się o ścianę i przymknęła oczy. Będąc pod wpływem, postanowiłem do niej podejść. Stanąłem tuż obok niej, moje dłonie spoczęły na jej biodrach, a nasze czoła ponownie się tyknęły. Nasze oddechy przyśpieszyły. Gdy widziałem jej zaróżowione policzki od razu się uśmiechnąłem. 
- Co ty robisz ? - zapytała. 
- Nic. Po prostu sobie stoję. - przygryzłem wargę. 
- Zayn ! oni zaraz będą ! Odsuń się. - popchnęła mnie. Niechętnie się odsunąłem i stanąłem obok niej. Jednak nie dałem za wygraną i chwytając ją za biodra przysunąłem ją do siebie. 
- Zayn, zostaw mnie. - powiedziała zaplatając ręce na piersi. 
- Victoria, nie obrażaj się. - powiedziałem muskając jej ucho. Chciałem działać dalej, ale niestety musiałem się powstrzymać, bo widziałem jej rodzinę. Jednak dalej trzymałem ją tuż przy sobie. 
- Dzień dobry. - powiedziała pani Moon. 
-Dzień dobry.- powtórzyliśmy. Wchodząc do środka ciągle nie puszczałem Victorii. Odsunąłem jej krzesło, a sam usiadłem obok niej. Niestety drugie wolne miejsce zajął Tom. Na samym początku wszyscy byli zapatrzeni w menu. Ja nie mogłem się na tym skoncentrować, ale próbowałem chociaż udawać. Po kilkunastu minutach przyszedł kelner i zebrał od nas zamówienia. Nie czułem się dobrze w tym towarzystwie, ale nie chciałem zostawić Victorii samą z Tomem. Widziałem jak chłopak się na nią gapił, więc postanowiłem go trochę wkurzyć. Położyłem swoją dłoń na udzie Vicky i zacząłem je 'macać'. Dziewczyna omal nie zakrztusiła się wodą, którą akurat piła.
- Spokojnie. - szepnąłem jej do ucha przygryzając jej. Widziałem ''groźne'' spojrzenie jej ojca, które mnie rozbawiło. Gdy podali nam posiłek każdy zajął się swoim talerzem. 
- Victoria, ostatnio nie miałyśmy okazji się w ogóle poznać. - powiedziała kobieta która miała może 40 lat. - Opowiedz mi coś o sobie. 
- Nie ma o czym.- słodko się uśmiechnęła, na jej słowa zaśmiał się Tom. Spojrzałem na niego posyłając mu piorunujące spojrzenie.
- Na pewno jest o czym. - powiedziała odsuwając talerz po skończonym posiłku. - Na przykład... To jest twój chłopak, tak? Jak się poznaliście ?
- Nie chcę schodzić na prywatne tematy. - burknęła. 
- Emmm.. Dobrze. Ty chodzisz do tej samej szkoły co Thomas, prawda ? 
- Tak. - odpowiedziałem za nią. 
- Co lubisz robić w wolnym czasie ? 
- Nie wiem.. czytać? - odpowiedziała . - przepraszam, ale strasznie boli mnie głowa. Mogłabym iść już do domu ? - zapytała ojca. 
- ehhhhh.. No dobrze. - powiedział. Wstałem i założyłem na siebie z powrotem płaszcz, oraz pomogłem ubrać kurtkę, Vicky. 
- Możecie mnie podrzucić do domu ? - po chwili wypalił Tom z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem. 
- Chyba jedziemy w innym kierunku. - warknąłem. - Do widzenia. - powiedziałem mocno chwytając Victorię za dłoń i nią lekko szarpnąłem. Gdy wyszliśmy z budynku dziewczyna próbowała wyrwać rękę z mojego uścisku jednak coraz mocniej zaciskałem rękę. 
- Zayn, boli. - powiedziała gdy byliśmy przy aucie. Oparła się o nie i spojrzała na mnie. Spojrzałem w jej oczy i powoli puściłem. 
- Przepraszam. - powiedziałem skruszony. Nic mi nie odpowiedziała tylko wsiadła do samochodu. Zrobiłem to samo i zająłem miejsce kierowcy. 
- Przepraszam, kochanie. - powiedziałem.
- Daj spokój. Nie nazywaj mnie tak. - powiedziała patrząc przez okno. Wkurzony jej reakcją odpaliłem auto i nacisnąłem pedał gazu. Zaciskałem ręce na kierownicy i patrzyłem przed siebie. Po dwudziestu minutach byliśmy pod jej domem. 
- Dzięki. - powiedziała i wyszła z samochodu. Oczywiście zrobiłem to samo. Zatrzymałem ją dopiero na ganku. 
- O co ci chodzi ? - zapytałem. 
- O nic.. Głowa mnie boli. 
- Ojca możesz okłamywać, ale nie mnie. - powiedziałem podnosząc jej podbródek tak żeby na mnie się spojrzała. 
- Po prostu.... grr.. wkurza mnie to że ta Barbara chce zastąpić mi mamę. - skrzyżowała ręce na piersi i zrobiła minę obrażonego dziecka. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło. 
- Ja już muszę lecieć. Pa- powiedziałem i chciałem musnąć jej usta jednak ta się odsunęła. 
- Cześć. - nim się zorientowałem jej już nie było. 

Wsiadłem do auta i wybrałem numer do kumpla.
- Siema stary. - powiedział. 
- Cześć.- odpowiedziałem. 
- Jak ci życie mija ? Co to za dupeczka z którą dziś byłeś w restauracji. 
- Serio interesuje cię to ? - zapytałem. - Powiedz mi lepiej czy masz towar.
- Jak zawsze z górnej półki. - zaśmiał się.
- W takim razie za godzinę tam gdzie zawsze- rozłączyłem się i ruszyłem z piskiem opon.

______________________
Udało mi się :3 Specjalnie dla Was pisałam z perspektywy Zayna <3

Do następnego xx. + Dziękuję za komentarze i proszę o więcej hahaah <3

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 10.

        *Kursywa- wspomnienie. 
____________________________


    - Cześć kochanie.- powiedziała z jak zawsze pięknym uśmiechem- siadaj, zaraz będzie obiad. - posłusznie usiadłam przy stole. Głośno westchnęłam i położyłam głowę na zimnym blacie. - Coś się stało ? - zapytała z troską. 
- Nie, nic. - oczywiście skłamałam. Kobieta usiadła obok mnie i pogłaskała mnie po głowie. - wiesz że, możesz powiedzieć mi wszystko. 
- Ale to krępujące.. - spojrzałam na jej twarz. 
- Kochanie, powiedz mi o co chodzi. - powiedziała podnosząc mój podbródek. 
- No bo...Jest taki chłopak..
- Podoba ci się ? 
- CO ? NIE ! FUJ !!! - próbowałam zakryć swoje zażenowanie. 
- W takim razie o co chodzi ? 
- Po prostu lubię z nim rozmawiać, ale on cały czas jest zajęty Eleną. Strasznie mnie to wkurza. - burknęłam splatając ręce na klatce piersiowej. 
- Jaki chłopak ? Opisz mi go. - uśmiechnęła się chwytając mnie za dłoń. 
- Ma na imię Oscar. Niedawno się wprowadził dwie ulice dalej. Jest bardzo fajny. Ma duże, szare oczy, czarne włosy, mierzy chyba około 165 albo może nawet i 170. Jest baaaaaardzo fajny. Ale nie chcę żeby spotykał się z Eleną bo ona go zrani. 
- Wiesz co mi się wydaje ? On ci się podoba. - szeroko się uśmiechnęła. - może nawet się w nim zakochałaś. Co myślisz ?
- No... podoba mi się. Ale tak troszeczkę. - mama radośnie odeszła od stołu i zaczęła nakładać obiad. 
- Mamo ! a ty skąd wiesz że kochasz tatę ? - zapytałam zaciekawiona gdy z powrotem usiadła obok mnie. 
- To się po prostu wie.  Ciągle myślisz o tej osobie, co robi, co myśli, chcesz być blisko niej za wszelką cenę. Nie chcesz żeby cię zraniła i sama nie chcesz jej zranić...- Powiedziała i przytuliła mnie.
- Jestem pewna że kiedyś znajdziesz taką osobę i będziesz z nią szczęśliwa. 
- Kocham cię mamusiu. 
- Ja ciebie też Victoria. 

   To zdarzyło się gdy miałam 14 lat. Podobał mi się nijaki Oscar. Oczywiście było mi się wstyd do tego przyznać ale wiedziałam że mogę zaufać mamie. 
W domu raczej o niej nie wspominamy. Tata gdy coś powiem od razu robi się jakiś spięty...  

  Spojrzałam przez okno i ujrzałam jak moja rodzina wsiada do samochodu. Tak.. Babcia z ciocią i wujkiem oraz dziećmi postanowili zostać aż do sylwestra. Nie powiem cieszyłam się, bo dawno ich nie widziałam, ale czułam się trochę nieswojo. Wszyscy siedzieli razem, śmiali się tylko ja czułam się jak taki odludek. 
  Gdy auto odjechało zeszłam na dół i rzuciłam się na kanapę. Włączyłam jakiś film i zaczęłam oglądać jedząc czekoladę....

Przerwał mi dzwonek do drzwi. Niechętnie ruszyłam się z sofy i ruszyłam w stronę drzwi. Otwarłam je. Moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Pogoda była koszmarna. Nienawidziłam zimna gdy nie było śniegu. Spojrzałam na postać stojącą przede mną.
 - Cześć. Mogę wejść ? - zapytał niepewnie. 
- Wchodź, jasne- uśmiechnęłam się i ręką wskazałam w którą stronę ma iść. Gdy oboje doszliśmy do salonu rozsiedliśmy się na kanapie. 
- Jak u ciebie ? - powiedział.
- Nic ciekawego. - odpowiedziałam. 
-Dawno się nie widzieliśmy. - znów się na mnie spojrzał. 
- No rzeczywiście.  - spojrzałam na jego twarz. Była jakaś smutna... - mmm.. Liam ? 
- Tak ?
- Czy coś się stało ? Wydajesz się jakiś smutny, nieobecny. 
- Ty to masz oko. - lekko się zaśmiał. - Pokłóciłem się ze swoją dziewczyną. - To on miał dziewczynę ? 
- O co ? 
- Sophia jest zła, bo nadal przyjaźnie się ze swoją  byłą, Danielle. Ciągle coś o niej mówi, że nadal ją kocham, że jestem z nią tylko z litości. I przez to jej głupie gadanie znów zacząłem myśleć o Dan.-powiedział skrywając twarz w dłoniach.
-ohh..Liam. A czym według ciebie  różni się Sophia od Danielle ?
-sam nie wiem. Jak byłem z Dani czułem się taki... szczęśliwy ? Z Sophią też jestem szczęśliwy ale to nie to samo. - powiedział patrząc przed siebie.
- Chyba masz odpowiedź. Nadal coś czujesz do tej Danielle. Zrób coś z tym.. Wytłumacz Sophie, powiedz jej to co mi. - uśmiechnęłam się. 
- Masz rację Vicky. Dzięki. - przytulił mnie. Cieszę się że znam kogoś takiego jak Liam, to naprawdę bardzo mądry chłopak. 
- Nie ma sprawy. - W tej samej chwili usłyszałam po raz kolejny, dzwonek do drzwi. Wyrwałam się z uścisku Liama i poszłam w stronę drzwi. Otwarłam szeroko drzwi i ujrzałam w nich..Zayna. Nie widziałam go od jego ostatniej, świątecznej wizyty. 
- Cześć. - powiedział z kamiennym wyrazem twarzy. - Mogę wejść ? 
- Jasne. - lekko się uśmiechnęłam. Pokierowałam się do salonu gdzie siedział Liam. 
- Siema Zayn .- powiedział uśmiechnięty. 
- Cześć. Co ty tu robisz ? - powiedział patrząc raz na mnie, a raz na niego. - Może ja wam nie będę przeszkadzał. - powiedział kierując się z powrotem w stronę drzwi. 
- Zayn ! My tylko gadaliśmy, z resztą ja już muszę iść. Pa- powiedział i przytulił mnie na pożegnanie. - Cześć Zayn. - powiedział wymijając go i usłyszałam już tylko trzask drzwi. Usiadłam na sofę czując skrępowanie w towarzystwie Malika. Chłopak usiadł tuż obok mnie. 
- Nie chciałem wam przeszkadzać. - powiedział.- Ale wydawało mi się że Payne ma już dziewczynę.
- Daj spokój ! My tylko rozmawialiśmy. - powiedziałam i czułam się lekko urażona jego uwagą. 
- O czym ? 
- Nie ważne. Chciał się poradzić. - odpowiedziałam. 
- I akurat przyszedł do ciebie. Podobasz się mu !! - lekko podniósł głos. 
- Zayn, nie rób z siebie idioty. - powiedziałam. -przyszedłeś sobie tutaj pokrzyczeć ? 
- Pójdę już. - powiedział i wychodząc trzasną drzwiami.  Głośno westchnęłam i rzuciłam poduszką w ścianę. Spadł portret mojej mamy i roztrzaskał się na drobny mak. 
- Co ja zrobiłam. - powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam zbierać szkło. Pozbierane kawałki ponownie rzuciłam na podłogę gdy zobaczyłam jak jeden z wielu kawałków szkła przebił zdjęcie akurat na jej twarzy. Na domiar złego szkło wbiło mi się w dłoń. 
- Zapomniałem... - usłyszałam głos zza plecami. - Co ci się stało ? 
- Nic. Bierz to po co przyszedłeś i wynoś się. - krzyknęłam przez łzy. 
- To tylko zdjęcie.- powiedział kucając przy mnie. - Chodź. Trzeba to opatrzyć. - chwycił mnie za dłoń i zaprowadził w stronę kuchni. Delikatnie chwycił mnie za uda i posadził na blacie kuchennym. - Gdzie masz apteczkę ?  
- W tej szafce. - powiedziałam wskazując palcem. - Chłopak najpierw ostrożnie wyjął odłamki szkła z mojego palca a następnie przykleił plaster. 
- Już lepiej ? - uśmiechnął się. 
- Nie. - powiedziałam spoglądając w jego oczy. - Nie rozumiem cię. Najpierw wychodzisz trzaskając drzwiami a potem wracasz jak gdyby nigdy nic. Wiem, że nie zostawiłeś telefonu. Po co przyszedłeś ? 
- Chciałem.. chciałem cię przeprosić. Nie powinienem się tak zachować. - powiedział obejmując mnie w pasie. 
- Zayn.. raz się kłócimy a później któreś z nas przeprasza. Zazwyczaj jesteś to ty. To jest chore. 
- Wiem.- nasze czoła się o siebie opierały. Mój oddech stawał się coraz bardziej płytki. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać....  
- Victioria, wróciliśmy ! - usłyszałam głos ojca.  Szybko odsunęłam się od Malika. Gdy tata wszedł do kuchni spaliłam buraka. 
- Dzień dobry. - powiedział Zayn który opierał się o szafkę. 
- Dzień dobry. - powtórzył po nim mój tata. - Emmm.. Vicky, dziś na kolację przychodzi ponownie Barbara z Tomem. Chcę zapoznać go z babcią. - powiedział. 
- Mhym... Ale ja też muszę być ? - zapytałam z nadzieją że powie 'nie'.
- Oczywiście że tak. Rodzina ma być w komplecie. 
- W takim razie chcę żeby Zayn również w tym uczestniczył. Wiesz że, nie przepadam za Tomem. - Ojciec westchnął.
- ehhh.. Dobrze. - spojrzał na Zayna z niezbyt zadowoloną miną.- A co się stało z tym zdjęciem ?
- Spadło mi, przepraszam. - spojrzałam na swoje białe skarpetki. 
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się i wyszedł. Odwróciłam się w stronę Zayna. 
- Myślisz, że to dobry pomysł ? Wiesz, ja i Tom na jednej kolacji ? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Masz być grzeczny to przyjmę twoje ponowne przeprosiny. - uśmiechnęłam się i pociągnęłam go do swojego pokoju. 

_______________________
 Ta Da ! Witam ;3 Kolejny rozdział pojawi się albo jutro albo po sylwestrze. 
Wychodzi na to że moje nowe opowiadanie będzie o Zaynie. Gdy już stworzę tego bloga i napiszę prolog podam Wam linka <3 

Jeżeli jutro nie dodam rozdziału to :

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I SZALOOOOOOOOONEGO SYLWESTRA <333

sobota, 28 grudnia 2013

Pytanie.

Cześć ;33 

  Mam do Was pytanie !!

Do głowy wpadł mi pomysł na nowego bloga. Chciałabym go napisać, ale po :

1. Nie wiem którego z 1D wybrać ;c
2. Czy ktoś go będzie w ogóle czytał ? 




PROSZĘ POMÓŻCIE MI !!!!!!!!!!!!!!    Piszcie w komentarzu o kim chcielibyście kolejne opowiadanie <3 


środa, 25 grudnia 2013

Liebster Awards ;3

 Hej <3

Mój blog został nominowany przez http://look-in-my-eyes-and-say-goodbye.blogspot.com za co Ci ogromnie dziękuję. ;3 

Zasady : 

"Nominację otrzymuje się od innego bloggera za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na zadane przez nominującego pytania, a także nominować 11 osób i zadać im 11 pytań. Nie możesz nominować kogoś, kto nominował Ciebie."

   Odpowiedzi :

1. Od kiedy prowadzisz bloga? 
 
Tego bloga prowadzę od września 2013, wcześniej pisałam inne opowiadanie :) 

2. Od kiedy jesteś Directioner ? 

09.11.2011 r. <33 

3. Co najbardziej lubisz jeść ? 

Spaghetti ;3 Mniam <3 

4. Skąd czerpiesz inspirację i fajne pomysły ? 

Hmmm.. Jeżeli chodzi o pisanie bloga, to czasem z filmów, z mojego prywatnego życia i ze snów.  :) 

5. Masz jakieś hobby ( Jak tak to jakie? ) 

Interesuję się fotografią <3 

6. Lubisz czytać książki ? 

Tak ;3 Najbardziej jakieś o miłości :3 

7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka ? 

Trudno wybrać ;c Na pewno: One Direction- ''Story Of My Life" i Linkin Park "Faint" <3 Nie mogę się zdecydować ;) 

8. Sądzisz że jesteś szczęśliwym człowiekiem ? 

Myślę że mogło być lepiej, ale najgorzej też nie jest. :) 

9. Sukienki, spódniczki itp. vs. spodnie, bluzy, koszule itp. ? 

Zdecydowanie to drugie, chociaż czasem ( rzadko) zdarza ubrać mi się sukienkę :) 

10. Opisz siebie w kilku słowach.

Spontaniczna, przyjacielska, pomysłowa, wesoła :D 

11. Kogo shippujesz ?

Eleunor, Zerrie <3 

Moje pytania :
1. od kiedy jesteś Directioner ? 
2. Czego słuchasz oprócz 1D ? 
3. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
4. Masz swojego ulubieńca w 1D ?( Jak tak to kogo )
5. Jak masz na imię ?
6. Masz jakieś gadżety z 1D ? 
7. Lubisz czytać inne opowiadania o 1D ? 
8. Masz zwierzaczka ?
9. Twoje marzenie ? 
10. Ulubiony owoc ? 
11. Lubisz mnie i mojego bloga ? ( haha) 

Nominuję : 
1.  http://summer-love-fanfiction.blogspot.com/
2. http://90-days-left.blogspot.com/
3. http://onewish-onedirection.blogspot.com
4. http://wegonnasticktogether1d.blogspot.com
5. http://opowiadanieoonedirection-harrystyles.blogspot.com
6. http://crazed-fanfiction.blogspot.com
7. http://miloscmawieleznaczen.blogspot.com
8. http://this-is-not-i.blogspot.com
9. http://fanfiction-ann.blogspot.com
10. http://noloveallowed-fanfiction.blogspot.com
11. http://dziewczyna-z-venus.blogspot.com

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 9.

                                                   
            Czas dłużył się a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Dziś jest ten ''najcudowniejszy''  dzień w roku, czyli wigilia. Kiedyś lubiłam to święto, jednak od śmierci mamy miałam ochoty go obchodzić. O godzinie piętnastej poszłam do łazienki i wzięłam długą, gorącą kąpiel. Umyte włosy wysuszyłam i wyprostowałam. Na twarz nałożyłam trochę podkładu i pudru, na oczach zrobiłam grube, czarne kreski i pomalowałam rzęsy i na usta nałożyłam malinowy błyszczyk. Założyłam czystą bieliznę a na to czerwoną sukienkę z koronkową górą, na nogi wsunęłam czarne lity. Przejrzałam się w lustrze i głośno westchnęłam. Na dole czekała na mnie prawie cała rodzina, w tym roku do nas przyjechali, bo chcieli zobaczyć jak nam się żyje. Cała rodzina czyli: babcia, siostra taty wraz z mężem i dwójką dzieci. Powolnym krokiem skierowałam się ku dołowi. Schodząc po schodach słyszałam uroczy śmiech mojej 3 letniej kuzynki. Mimowolnie się uśmiechnęłam i szłam dalej. Po chwili znalazłam się w salonie, gdzie wszyscy na mnie czekali. 
- Victoria, jak ty ślicznie wyglądasz. - powiedziała moja ciocia. 
- Dziękuję. - odpowiedziałam. 
- Mamo, mamo.. Już jest gwiazdka na niebie. - powiedział Justin. Wszyscy wzięli swój opłatek i przystąpili do składania życzeń. Najpierw wujek podzielił się ze mną opłatkiem, następnie ciocia, babcia, Vanessa i Justin. Na samym końcu tata: 
- Córeczko, życzę ci wszystkiego dobrego, wspaniałego życia, spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń, świetnych wyników w szkole no... Wiem że to takie standardowe życzenia, ale nie wiem co mam ci jeszcze powiedzieć. Chcę żebyś zawsze była sobą, nie zapomniała o rodzinie, przyjaciołach. Chcę żebyś po prostu była szczęśliwa. - powiedział i przytulił mnie. Łza zakręciła mi się w oku ale szybko się jej pozbyłam. 
- Jestem szczęśliwa tato. Tylko brakuje mi mamy. - powiedziałam szeptem. 
- wiem kochanie, mi też jej strasznie brakuje. - powiedział i pocałował mnie w czoło. 
- Tobie też życzę wszystkiego dobrego. - uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce przy stole. 
 Wszyscy zajadali się potrawami ale ja jakoś nie miałam apetytu. Zjadłam tylko trochę sałatki. 

  Po skończonej kolacji nadszedł czas na prezenty. Usiedliśmy na wygodnej sofie. Patrzałam jak wujek przebrany za mikołaja rozdaje prezenty. 
- Hmmm.. Ten jest dla jakiejś Victorii. Jest tu jakaś ? 
- Jestem. - powiedziałam lekko się uśmiechając. 
- Byłaś grzeczna ?
- Tak. 
- To masz prezent tylko daj buziaka w policzek staremu mikołajowi.- Musnęłam jego policzek i wzięłam swoje  4 opakowania z prezentami. Usiadłam na miejsce a podarunki odłożyłam na bok. 
- Nie odpakujesz ?- zapytała babcia. 
- Później. - uśmiechnęłam się. 
- Tradycja każe odpakowywać przy wszystkich - powiedziała podsuwając mi paczki. 
W pierwszej była przepiękna jasnoróżowa sukienka,  w drugiej złote kolczyki, w trzeciej zestaw kosmetyków a w ostatniej najnowszy Iphone. 
- Dziękuję. - powiedziałam. Podarunki były fajne, ale nie najważniejsze. Nie chciałam prezentów ale moja rodzina uparła się. 

 Posiedzieliśmy jeszcze tak do 00;00. Tata wspominał stare czasy a ja nudziłam się i bawiłam się nowym telefonem. 
- Ja pójdę się położyć. Jestem strasznie zmęczona. - powiedziałam i poszłam do pokoju. Odłożyłam prezenty na biurko i położyłam się do łóżka. Zamknęłam oczy i ujrzałam twarz mamy. Kilka łez spłynęło po moim policzku. Usłyszałam ciche pukanie w okno. Wstałam i otwarłam je. 
- Cześć. - powiedział radośnie. 
- Mam drzwi. - próbowałam się uśmiechnąć. 
- Płakałaś ? - zapytał ocierając jedną łzę z mojego polika.
- Nie.. po co przyszedłeś ?
- Mam dla ciebie mały prezent. - powiedział i  z kieszeni kurtki wyciągnął małe pudełeczko. 
- Dziękuję ale nie musiałeś. - powiedziałam i otworzyłam je. W środku był srebrny łańcuszek z małym diamencikiem. 
- Ja dla ciebie nic nie mam... - zrobiło mi się trochę głupio. 
- Ja nic nie potrzebuję oprócz... - nie dokończył. 
- Oprócz czego ?  - zapytałam mulata. 
Nic nie odpowiedział.. Po chwili zaczął się zbliżać i na moich ustach złożył delikatny pocałunek. 

__________________
Świąteczny rozdział ;3 

Moje kochane, 
Chciałabym życzyć Wam wszystkiego co najlepsze, 
Bogatego gwiazdora, 
dużo prezentów, 
miłości,
szczęścia,
spełnienia marzeń,
i czego sobie chcecie. 
KOCHAM WAS <33333 

                     WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <33 

niedziela, 15 grudnia 2013

Przepraszam.

Hej <3
 
Wiem, że dziś powinien pojawić się rozdział, ale od dwóch tygodni 
nie wiem o czym mam pisać, a po za tym nie mam czasu ;c 
Wynagrodzę Wam to podczas przerwy świątecznej i postaram się dodać
jak największą ilość rozdziałów :)

Może chcecie mi jakoś pomóc ? Jeżeli macie jakiś pomysł śmiało piszcie go w komentarzu.
Będę baaaaardzo wdzięczna <3 

Jeszcze raz przepraszam i obiecuję że wynagrodzę to xxx

MACIE ODE MNIE PRZYTULASKI <3
 


niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 8.

          Z Zaynem nie rozmawiam od kilku dni. Szczerze ? Ciągle o o nim myślę... Nie mogę skupić się na wielu rzeczach.. Nawet gdy zasypiam mam jego twarz przed oczami, po chwili jednak dołącza do niego Nicol i od razu otwieram oczy. Czy to trzeba leczyć ?

    W szkole, jak to w szkole.. Same nudy. Po skończonych zajęciach czekam za Isabellą, bo mamy razem wracać do domu. Stoję oparta o zimną ścianę i obserwuję Malika który również za kimś czeka. Pali papierosa i także mi się przygląda. Tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem obdarzył mnie i gasząc niedopałek podszedł do mnie. 

- Foch ci już przeszedł ? - Zapytał przyciskając mnie do ściany. 
- Nie dotykaj mnie. - zasyczałam niczym jadowita żmija. 
- Czyli nie. - zaśmiał się. - O co ci kurwa chodzi ? - jego ton był znacznie groźniejszy. 
- Nie ważne. Po prostu odejdź. - szepnęłam. Chłopak trzymał mnie z całej siły za nadgarstek. Strasznie bolało.. po moich policzkach spłynęło kilka łez. Chłopak spojrzał na rękę i po chwili puścił. 
- Przepraszam. - spojrzał mi w oczy i zaczął się oddalać. Zerknęłam na rękę, była sina. Naciągnęłam rękaw i podeszłam do Belli która akurat wyszła z budynku. 
- Co jest ? Płakałaś ? - bez słowa wtuliłam w jej ciepłe ciało.- Nie płacz. Nie tutaj.. chodź. - Pociągnęła  mnie za dłoń i zaprowadziła na parking. Bez słowa wsiadłam do jej wozu i oparłam głowę o zimną szybę. Cieszyłam się że mam taką przyjaciółkę która nie potrzebuje wyjaśnień by wiedzieć że coś mi jest, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać. Po prostu jest..

                                                       
                                                                    *Wieczór*


 Do domu wróciłam ok. godziny 18. Po lekcjach siedziałam u Isabelli i rozmawiałyśmy. Teraz nie marzę o niczym innym, niż o kąpieli.  
 Wchodząc do kuchni wyczułam zapach popisowego dania taty - zapiekanki.
- Cześć - uśmiechnęłam się 
- Vicky. Dlaczego nie odbierasz telefonu ? Martwiłem się. - powiedział. 
- Przepraszam, rozładował mi się. Co robisz ? 
- Dziś ma przyjść do nas na kolację moja nowa klientka z dzieckiem. - wyjaśnił mi. 
- Ja też muszę być ? - jęknęłam. Mimo tego że jest piątek chciałam iść już spać. Nie chce mi się opiekować jakimś bachorem. 
- Głupie pytanie, córeczko. Idź się przebierz bardziej elegancko. - uśmiechnął się i wrócił do gotowania. 
 Zła poszłam do swojej łazienki i napuściłam wody do wanny. Szybka kąpiel, potem makijaż i włosy. Teraz najgorsze... Strój. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czystą bieliznę. Okej... ale co dalej... Po dłuuuuuuuuuuuuugim namyśle wybrałam : biały top, jasnoróżową spódniczkę, beżowe szpilki i złotą biżuterię. Przejrzałam się w lustrze i nie wyglądałam najgorzej. Zeszłam na dół słysząc jak ojciec mnie woła. 
- Ładnie wyglądasz. 0 skomentował i poszedł otworzyć drzwi. Stałam w jadalni i przyglądałam się swoim butą. Nie lubię takich spotkań. 
- Przedstawiam wam moją córkę. - Podniosłam wzrok i ujrzałam kobietę w średnim wieku a obok niej......... Toma, tak, tego samego ze szkoły, z klubu i z domówki u Harrego.
- Victoria, to jest  Barbara Moon.
- Dobry wieczór. - powiedziałam. 
- Witaj. - posłała mi serdeczny uśmiech. - To jest mój syn, Thomas. 
- My się już znamy . - powiedział z cwaniackim uśmiechem na twarzy. 
- Wspaniale. Vicky, weźmiesz później Thomasa do siebie a my z Barbarą omówimy kilka spraw. - przewróciłam oczami i zajęłam miejsce obok chłopaka. Całą kolacje milczałam. Niechętnie przeżuwałam posiłek.  

- Kochanie, weź Toma do swojego pokoju. - odezwał się mój tata. 
- Dobrze. - odeszłam od stołu a chłopak za mną. Poszłam na piętro a następnie weszłam do swojego pokoju. 
- Ładnie tu masz. - powiedział rzucając się na moje łóżko. 
- Dzięki. - odpowiedziałam i usiadłam na parapecie. 
- W sumie jesteś całkiem niezłą aktorką. - powiedział uśmiechając się.
- To znaczy  ? 
- No tu udajesz taką kochającą, grzeczną córeczkę tatusia, a w szkole całujesz się po kątach z Malikem, na domówce tańczysz jak zawodowa striptizerka. Takie dwie twarze Victorii Harris. - Skąd on wiedział o tym że całowałam się z Zaynem ? No skąd ? Przecież korytarze były puste. 
- Nie znasz mnie. Nie wiesz jaka jestem. - powiedziałam patrząc przez okno. 
- Nie pasujesz do Malika. Jesteś za słaba... - podszedł do mnie i odwrócił mnie tak że teraz na niego patrzyłam. Chwycił mnie za rękę gdzie miałam siniaka, przez dzisiejszy incydent. - On ci to zrobił.. mówiłem.. jesteś za słaba. 
- To nie on. Miałam za ciasne bransoletki - to była chyba najgłupsza wymówka jakąkolwiek kiedyś wymyśliłam .
- Ojj Vicky.. a ty go jeszcze bronisz. Zgubisz się w jego świecie. - odgarnął kosmyk moich niesfornych włosów. 
- Tom.. Daj mi spokój. Ja dawałam mu tylko korepetycje. - odsunęłam go od siebie i oparłam się o ścianę. - Nie znam cię   a ty mnie... - W tym momencie zadzwonił mój telefon. Pośpiesznie podeszłam do biurka i spojrzałam na wyświetlacz. Zayn. Moje serce zaczęło bić szybciej a oddech przyśpieszył.
 - I nadal chcesz mi powiedzieć że nic do niego nie czujesz ? - Szepnął mi do ucha. Wyszłam na balkon i odebrałam.

*Rozmowa telefoniczna*


Zayn: Victoria ? 
Vicky : Tak to ja. Co chcesz ? 
Zayn : Chciałem cię przeprosić. Porozmawiać.
Vicky : Zayn.. nic się nie stało. Jest okej. ale nie mogę teraz się spotkać. 
Zayn : Proszę cię. na chwilkę. Jestem niedaleko twojego domu. 
Vicky : Naprawdę nie mogę teraz wyjść. 
Zayn : W takim razie za chwilę będę u ciebie. 
Vicky : Nie.. *PI PI PI*

***
Odwróciłam się i zobaczyłam Moona opartego o framugę drzwi z tym jego uśmieszkiem. Próbowałam go wyminąć ale ten chwycił mnie za biodra i przycisnął do ściany. 
- Twój Romeo zaraz tu będzie ? 
- Puść mnie. - szepnęłam. 
- Twoje życzenie dla mnie rozkazem. - po chwili wszedł do środka a ja za nim. Ponownie rozłożył się na moim łóżku i oplótł swoje dłonie wokół karku. 
- Chcę już zobaczyć jego furie jak mnie tu zobaczy. - zaśmiał się po cichu. 
- Co on ci takiego zrobił ? - powiedziałam.
- dużo. Nie twoja sprawa. - krzyknął. Przestraszona chwyciłam telefon gdy rozległ się dźwięk sms'a. 

                                                " Jestem na balkonie, otworzysz mi ? x Zayn" 

Zerknęłam na Toma który przygląda się sufitowi.Wzięłam moją skórzaną kurtkę i Otworzyłam po cichu drzwi od balkonu, a następnie równie cicho się wyślizgnęłam na balkon. Chłopak stał oparty o barierkę i dopalał papierosa. 
- Cześć. - lekko się uśmiechnęłam. 
- Cieszę się że jednak się ze mną spotkałaś. - Wyrzucił niedopałek za okno. Podszedł do mnie bliżej i chwycił mnie za dłoń. Zobaczył zasinienie i mina mu posmutniała. 
- Przepraszam.. ja nie chciałem. - spojrzał mi głęboko w oczy. 
- Jest okej. 
- Nie Vicky..nie jest okej. Krzywdzę ludzi na których mi zależy. To nie jest normalne. - podniósł głos. 
- Naprawdę nic mi nie jest. Zrobiłeś to nieświadomie. - podeszłam do niego i chwyciłam go za dłoń. - nie jestem na ciebie zła. - Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Czułam jego oddech na swojej skórze. Nasze czoła opierały się o siebie, a w moim brzuchu czułam jak wybuchają mi fajerwerki. Po chwili słyszałam ciche skrzypnięcie moich drzwi. 
- Victoria.. Chodź już bo zmarzniesz. - Na balkon wszedł Thomas. Zayn automatycznie oddalił się ode mnie. 
- Tom.. Daj mi spokój i wracaj do środka. - wysyczałam. 
- Co o tu robi ? - zapytał Malik który, jak widziałam zaciskał pięści. 
- Mój tata zaprosił jego mamę na kolację biznesową. A on przyszedł z nią.. - wytłumaczyłam. 
- Biznesową ? Tak ci powiedział ? Nasi starzy od dawna się spotykają. -szyderczo się zaśmiał. - Ale widzę że przerwałem wam romantyczną chwilę. Malik.. Poruchałeś już ? -  Chłopak chciał się na niego rzucić z pięściami jednak skutecznie go zatrzymałam. 
- Zayn, zaczekaj tu. - poprosiłam, a Moona pociągnęłam za sobą do pokoju. 
- Czego ty człowieku chcesz ode mnie ? 
-  Mówiłem ci że do ciebie nic nie mam. Ale do Malika... 
- Tom.. Proszę cię. Wyjdź stąd. Powiedz mamie że źle się czujesz i idziesz do domu. 
- I co będziecie się ruchać ? - Coś we mnie pękło i dałam mu w twarz. 
- Ty szmato... - w jego oczach rosła furia. Rzucił się na mnie z pięściami i poczułam jego dłoń na policzku. Jednak gdy chciał wymierzyć kolejny cios ktoś skutecznie zatrzymał go. Domyśliłam się że tym ''ktosiem'' jest Zayn. Sam dał mu kilka razy w twarz  i brzuch. Pewnie skatowałby go gdyby nie moja obecność. 
- Przestań. - powiedziałam i przytuliłam się do niego od tyłu. 
-  To jeszcze nie koniec. Poczekaj aż śnieg stopnieje. - Tom wyszedł z mojego pokoju i słyszałam tylko jak powiedział swojej mamie że idzie. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na łóżko a Zayn obok mnie. Nie rozumiałam ich obydwóch. Te ciągłe wdawanie się w bójki. 
Ściągnęłam obcierające mnie buty i położyłam się na łóżko chowając twarz w dłoniach. 
- Wszystko okej ? - przysunął się bliżej mnie.  Oplótł swoją dłoń wokół mojej tali.
- Tak. - powiedziałam i mimowolnie lekko się uśmiechnęłam.  
- Chodź tu do mnie. - rozłożył ręce a ja przytuliłam się do niego. 




- Cieszę się że jesteś. - powiedziałam. 
- Serio ? Przeze mnie chodzisz ciągle smutna, cierpisz i nie mów mi że nie, bo ja to widzę. A Ty mówisz mi teraz że się cieszysz że tu jestem ? - zaśmiał się.
 - Tak cieszę się. -spojrzałam na niego. - mówię ci to, bo po co ukrywać prawdę ? Ja należę do osób które brzydzą się kłamstwem. -Nic mi nie odpowiedział tylko pocałował mnie w czoło. Myślałam że powie mi o swoich problemach, o których wspominali mi chłopcy. Może mi nie ufa ? Może rzeczywiście się mną bawi ?

________________

Dziękuję Wam kochane za każdy komentarz. Mimo że jest ich mało cieszę się że chociaż ktoś to czyta.
Ten rozdział pisałam ucząc się, więc nie podoba mi się.
Do zobaczenia xx Komentujcie <3 

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 7.

     Znacie to uczucie, gdy czujecie się niepewni swoich uczuć ? Gdy nie wiecie co macie robić, myśleć. Ciągle zastanawiacie się co robi ta osoba, czy was tylko lubi czy może coś więcej.. Nie możecie normalnie funkcjonować, bo te myśli nie dają wam spokoju... 
     Tak mam ja... Mimo że znam go zaledwie dwa miesiące nie mogę przestać o nim myśleć.. Wiem, nigdy nie spojrzy na mnie tak jak ja patrze na niego. Te jego pocałunki, słodkie słówka to jego styl bycia. On nie wie że robiąc coś takiego daje mi tą idiotyczną nadzieję, dla niego to na porządku dziennym i pewnie z każdą dziewczyną tak pogrywa. Próbuję skupić się na nauce, przyjaciołach, nawet chciałam znaleźć sobie inny obiekt westchnień jednak to nic nie dało. Ciągle gdy zamykam oczy widzę jego idealne rysy twarzy, przepiękne brązowe oczy, ciemne włosy, a jak przygryza wargę to po prostu odpływam. Ale gdy pomyślę o jego zmianach nastroju... Nie umiem sobie wytłumaczyć dlaczego w jednej chwili jest uśmiechnięty, wesoły, czuły, a po chwili zmienia się w bezuczuciowego palanta. 
Jednak cieszę się że właśnie jemu dawałam te korepetycje, że to jego poznałam i że to z nim tak świetnie się czuję... 
 Chwila !! CZY JA SIĘ ZAKOCHAŁAM ? 
   
     Od kilku dni właśnie te myśli zaprzątają moje myśli.. Nie mogę się na niczym skupić ! Nawet teraz kiedy mam biologię i najważniejszy test w tym semestrze. Wczoraj wieczorem miałam się uczyć, a ja co robiłam ? Szczerzyłam się jak głupa do telefonu i pisałam z nim smsy. Do tego jeszcze na mojej szyi jest wielki, fioletowy siniak zwany również malinką. Próbuję ją jakoś zakryć włosami, a rano nałożyłam pełno podkładu na nią. 

Dzwonek !! 
- Podajcie sprawdziany do przodu. Postaram się je sprawdzić do końca tygodnia. - powiedziała pani Blue. Podałam kartkę chłopakowi siedzącego przede mną i wyszłam z sali. 
- Jak ci poszło ? Jak zwykle 6 ? - uśmiechnęła się Bella.
- Niekoniecznie. Nie uczyłam się w ogóle. - odpowiedziałam poprawiając pasek od plecaka na moim ramieniu. 
- Ty się nie uczyłaś ? - Jej szczęka opadła. - Zaraz, zaraz co ty tutaj masz ? - powiedziała i odgarnęła kosmyk moich włosów, które natychmiast poprawiłam tak jak były. 
- Nic. - zapewne na moich policzkach pojawił się rumieniec. 
- Vicky, znam cię nie od dziś. - uśmiechnęła się. - Co wczoraj robiłaś ? 
- Emmm.. 
- MÓW !  -Niemalże krzyknęła. 
- Byłam z Zaynem... - uśmiechnęłam się. 
- Z Malikiem ? On ci to zrobił ? Jesteście parą ? 
- Tak, tak i nie. - spojrzałam na czubki swoich butów. - Bells ja już muszę lecieć na lekcję. 
- Niech ci będzie. Później opowiesz mi resztę. - Zaczęłam biec do sali, bo było już dawno po dzwonku. Wbiegłam do sali i  przeprosiłam nauczyciela za spóźnienie. 

                                                           ***
W stołówce jak zwykle było pełno osób i wielka kolejka po jedzenie. Na szczęście nie byłam głodna i zadowoliłam się butelką wody mineralnej. Wzrokiem poszukiwałam Belli. 
- Buuu - przyjaciółka podeszła do mnie jak zwykle z wielkim uśmiechem na twarzy. - tam jest twój Romeo. - wskazała palcem na stolik przy którym siedziała czwórka chłopaków ( możliwe że nie wspominałam : Louis nie chodzi już do szkoły) Przewróciłam tylko oczami. - Idziemy do nich. - popchnęła mnie i ich stronę. 
- Cześć. Możemy się dosiąść ? - Isabella przejęła inicjatywę a ja wolałam patrzeć w najpiękniejsze oczy świata. Z Zaynem nic nie mówiliśmy tylko patrzeliśmy na siebie. 



Zajęłam miejsce naprzeciwko niego. Mogłabym patrzeć cały czas się tak patrzeć, gdyby nie osoby siedzące obok mnie, a konkretnie Liam i Niall. 
- Jak tam ? - zapytał Payne. 
- Nic ciekawego. - powiedziałam i zrobiłam łyk wody. Mój każdy ruch kontrolował Malik. 
- Ty nic nie jesz ? - Niallowi omal oczy nie wypadły. 
- Nie jestem głodna. - uśmiechnęłam się. Później zaczęła się rozmowa ooo... sama nie wiem o czym. Hazza kłócił się z Niallem kto jest silniejszy. A ja byłam szczęśliwa, bo ponownie nawiązałam kontakt wzrokowy z Mulatem. Po chwili chłopak się chytrze uśmiechnął i kiwnął głową w bok, co pewnie znaczyło że chce ze mną stąd wyjść. 
- Wiecie co, ja już idę do sali. - uśmiechnęłam się i wstałam. 
- Poczekaj, też idę, przecież mamy razem lekcje. - Zayn wstał i poszedł obok mnie. Korytarz świecił pustkami.. pewnie wszyscy są na stołówce. Przy mojej szafce chłopak przycisnął mnie do niej. Jego ręka wędrowała wzdłuż mojego brzucha, a nasze czoła się opierały o siebie. Miałam strasznie nierówny oddech, z resztą on też. Przygryzłam dolną wargę gdy on odgarnął moje włosy i uśmiechnął się na widok swojego wczorajszego dzieła. 
- Jesteś taka piękna. - powiedział i przejechał palcem po mojej wardze. Czy własnie najprzystojniejszy chłopak w szkole powiedział że jestem piękna ?!
- Zayn... ja nie wiem czy powinniśmy. 
- Ciii.. nikt przecież nie musi wiedzieć. - uśmiechnął się chytrze. Dzwonek !!!!!! zepsuł mi taką piękną chwile... O matko. Malik uśmiechnął się i zaczął iść w stronę sali. Ja po chwili do niego dołączyłam. Standardowo zajęłam miejsce pod oknem, jednak szokiem było dla mnie gdy wolne krzesło obok mnie zajął Zayn. 
- Chyba mi nie zabronisz ? - zadziornie się uśmiechnął. 
- Zastanowię się- spojrzałam się na niego i całkiem nieświadomie oblizałam wargę.
- Kochanie, takie na takie rzeczy przyjdzie czas po lekcji. - zarumieniłam się i zaczęłam bazgrać po zeszycie. Po chwili pan Williams zaczął dyktować notatki, więc w miarę możliwości próbowałam je starannie pisać, jednak nie mogłam się skupić gdyż szanowny pan Malik ciągle mi w tym przeszkadzał. Szturchał mnie ramieniem, patrzył się jak w obrazek, co mnie bardzo rozpraszało. Gdy zaczął macać ?! No nie mogę tego inaczej określić. W każdym razie zaczął macać moje udo, czułam się dziwnie i próbowałam jakoś dyskretnie przerwać mu tę czynność, jednakże z każdym moim 'protestem' jego dłoń jechała coraz wyżej. 
- Zayn...- szepnęłam błagalnie. - Skończ. Proszę. 
- Dlaczego ? Nie podoba ci się to ? - zamruczał mi do ucha. Na szczęście nauczyciel pisał coś na tablicy i nie widział co on wyczynia. 
- Nie o to chodzi... Po prostu skończ.- Zdecydowanym ruchem zrzuciłam jego rękę i odsunęłam się kawałek od niego. Nie chodziło o to że mi się to nie podobało.  Wręcz przeciwnie. Ale dziwnie się czułam gdy mnie tak dotykał. Może gdyby robił to w niepublicznym miejscu, byłoby inaczej. W każdym razie nie odzywał się do końca lekcji. 

                                                                     ***

Czekałam pod szkołą aż szanowny pan Malik raczy wyjść z budynku. Dziwne, ja za nim czekam.. No ale po francuskim w ogóle się do mnie nie odzywał, nie spojrzał się i nie wiem o co mu chodzi. Nie chce ze mną gadać, bo nie dałam się marać ? Z innym chłopakiem dawno dałabym sobie spokój, jednak z nim muszę sobie wszystko wyjaśnić... Oparłam się o zimną ścianę i myślałam co mu powiem "Cześć, przepraszam że nie pozwoliłam ci mnie macać, to się więcej nie powtórzy." Obróciłam się w stronę drzwi wejściowych i  co zobaczyłam ? Uwieszoną blondynkę na szyi Mulata, która obdarowywała go czułymi pocałunkami. 
Gdy mój wzrok spotkał się z zabójczym spojrzeniem Malika, coś we mnie pękło. Zagryzłam dolną wargę by powstrzymać płacz. Bolało mnie to. Tak cholernie bolało. Co on ze mną robi ? Najpierw daje mi tą idiotyczną nadzieję, a później zostawia ?
 Szybkim krokiem, o ile nie biegiem, poszłam w stronę domu. Gdy byłam na tyle daleko, żeby mnie nie widzieli, dałam moim łzą spokojnie spływać. Ja wiedziałam że nic z tego nie będzie, ale ciągle się łudziłam... "Jesteś taka piękna" te słowa ciągle chodziły mi po głowie... Po jaką cholerę mi to mówił ??? Ja wiem, nie byliśmy razem, ale tak się zachowywał. Całował, przytulał, dotykał... innemu chłopakowi na to w życiu nie pozwoliłbym  na takie coś, a on ? Miał wolną rękę...
Przystanęłam na chwilę, gdyż zaczął dzwonić mój telefon. 

*Rozmowa telefoniczna*
Victoria : Halo ? 
Zayn : Cześć kochanie. 
Victoria : Czego chcesz ? 
Zayn : Jeszcze ci nie przeszło ? Okres masz czy co ? 
Victoria : Nie twój interes. Mówisz co chcesz czy kończymy te rozmowę ? 
Zayn : O co ci kurwa chodzi ? Zrobiłem ci coś ? 
Victoria : Po prostu daj mi spokój, jasne ? Cześć. 

*Koniec*

"Nie płacz... nie warto" Ciągle powtarzałam sobie to w myślach. Zaczęłam biec do domu. Chciałam po prostu posiedzieć sobie i przestać myśleć o nim... 

                                                                    ***

    Leżałam sobie już wykąpana w mojej ulubionej piżamce w pandy. Na wieczór nic nie planowałam no może oprócz picia kakaa i czytania książki. Leżałam i zaczytana w lekturze próbowałam oderwać się od świata. Prawie mi to wyszło jednak usłyszałam ciche pukanie i musiałam oderwać się od książki. 
- Proszę. - powiedziałam. Nic... nikt nie wchodzi. Wstałam i otwarłam drzwi. Na korytarzy nikogo nie było. Podrapałam się po głowie i chciałam wrócić na miejsce, jednak znów usłyszałam pukanie, tym razem głośniejsze. Po dłuższej chwili spostrzegłam się że te pukanie dochodzi z okna. Podeszłam bliżej i na balkonie zobaczyłam....

 Harrego, Liama, Nialla i Louisa. Co oni tu robią ? Pośpiesznie otwarłam drzwi i wpuściłam ich do środka. 
- Co wy tu robicie ? - zapytałam, patrząc jak rozsiadają się na moim łóżku. 
- Przyszliśmy odwiedzić koleżankę. - zaśmiał się Harry. 
- O tej godzinie ? - oczy prawie mi wyleciały. 
- Przepraszamy, ale chcieliśmy z tobą pogadać - uśmiechnął się  Liam... Tak on chyba jest najrozsądniejszy... chyba. 
- O czym ? - usiadłam tak żeby ich widzieć. 
- Jak ci życie mija młoda ? Dawno się nie widzieliśmy. - zaśmiał się Louis i zaczął 'czochrać' moje włosy. 
- Wszystko ok, stary. 
- na pewno  wszystko ok ? Słyszeliśmy waszą kłótnię przez telefon z Zaynem. - powiedział Niall.
- Ehhh.. to.. jest okej- skłamałam, ale miałam im powiedzieć prawdę  ? Wykluczone. To przecież przyjaciele Malika i pewnie powiedzieliby mu o tym. 
- Nie wydaje mi się. On też lekko jest zły...
- Zły ?
 - No tak wiesz ma swoje problemy i nie chce dać sobie pomóc. Myśleliśmy że ty mu jakoś...  - Hazza walnął Nialla w ramie i szepnął mu coś typu "ona nic nie wie'' 
- O czym nie wiem ? 
- Victoria, nie będziemy ci o tym mówić. Jeśli on zechce to ci powie - powiedział Harry. 
- Jasne, rozumiem. - krzywo się uśmiechnęłam. 
- A powiesz nam o co poszło ? 
- Sama nie wiem... - kolejne kłamstwo. - z resztą nieważne. 
- My się już będziemy zbierać, bo zmęczona jesteś. - uśmiechnął się Hazz. 
- Dobranoc. - powiedzieli równo i weszli na balkon. 
- Trzymaj się młoda. - krzyknął Lou i po chwili już go nie było. 
- Pamiętaj że możesz na nas liczyć. - uśmiechnął się Liam. - jak będziesz miała jakiś problem dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy. - pocałował mnie w policzek i ruszył w ślady kolegów.  
  Cieszyłam się z ich wizyty, bo widzę że nie jestem im obojętna. Wtulona w kołdrę, próbowałam zasnąć, ale wciąż chodziły mi po głowie słowa Nialla " On ma swoje problemy ", jakie ? chyba mi nie ufa, bo nic mi o tym nie powiedział....


___________
jest ktoś tu jeszcze ? Haloooooooo ! Komentarzy brak, a liczba wyświetleń maleje :C . Błagam Was, piszcie swoje szczere opinie, bo jest mi naprawdę przykro gdy wchodzę a tu nic ;c

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 6.

- Victoria, słuchasz mnie, w ogóle ? 
- No jasne Bells. - uśmiechnęłam się sztucznie. 
- Tak ? To o czym mówiłam ? 
- Emmm... O kartkówce ? - moje relacje z Isabellą popsuły się odkąd ona zaczęła robić swoją karierę modelki po za Londynem. Nie zwierzałam jej się tak jak kiedyś i czułam że ona też nie mówi mi wszystkiego.
- Vicky, co się z tobą dzieje ? 
- Oj nic takiego. - uśmiechnęłam się do niej. - muszę już lecieć, do zobaczenia. - poszłam w stronę sali gdzie miałam mieć teraz francuski. Ciekawe czy Malik się pojawi... Nie widziałam się z nim od tamtej imprezy. Weszłam do sali gdzie nie było zbyt wiele uczniów. Szczerze ? Zwróciłam uwagę tylko na jednego z nich. Siedział w ostatniej ławce pod ścianą. Zacisnęłam pięść na pasku od mojej torby i zajęłam swoje miejsce. Po krótkiej chwili wszedł do sali nauczyciel. 
-Dzień dobry.- powiedział jak zwykle bez entuzjazmu w swoim głosie. - Jak już w zeszłym tygodniu wspominałem, wykonacie prezentację lub plakat na temat który każdej grupie dam. A właśnie, podzieliłem was na dwuosobowe grupki. Listę wywiesiłem na tablicy przy drzwiach, sprawcie z kim jesteście. I pamiętajcie. - Pogroził palcem. - żadnych zmian, każdy ma coś robić, jasne ? - na zajęciach było jakoś dziwnie. Wszyscy byli ciekawi z kim będą pracować nad projektem.. 
 Gdy nadszedł długo wyczekiwany dzwonek wszyscy podbiegli do tablicy. Chcąc poczekać aż tłum zmaleje stałam na uboczu. Gdy zostały zaledwie 4 osoby podeszłam i szukałam swoje nazwisko..
                                            "Victoria Harris & Zayn Malik " 


Po prostu świetnie, lepiej być nie może.. W sumie sama nie rozumiałam swojego zachowania ale nie chciałam spędzać z nim czasu. Nie wiem dla czego tak było... Głęboko westchnęłam i wyszłam z sali kierując się do szafki. Schowałam w niej książki i z całej siły trzasnęłam drzwiami. 
- Hej. - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Liama.
- Siemka. - powiedziałam. 
- Idziesz na stołówkę ? Wszyscy już tam czekają za nami. Bella też. - uśmiechnął się. 
- Okej. - Zdziwiło mnie że Isabella jest z nimi, bo wydawało mi się że oni się nie znają. 
 Na stołówce zobaczyłam stolik gdzie rzeczywiście siedziała moja przyjaciółka wraz z przyjaciółmi Zayna. Właśnie.. Brakowało tylko jego. Posłałam uśmiech w stronę znajomych i ustawiłam się w kolejce po posiłek. Wzięłam sałatkę i sok pomarańczowy. Idąc u boku Liama w stronę stoliku zauważyłam Nicol z plastrem na nosie. 
- Ładnie ją urządziłaś. - szepnął mi do ucha. 
 Usiadłam obok Belli.  
- Jest nasz bokser. - krzyknął Harry. 
- Skończ, Styles. - posłałam mu groźne spojrzenie. 
- Chciałem ci tylko pogratulować. Nieźle obiłaś jej nos. - zaśmiał się. Rozmowa kręciła się wokół jakiś totalnych bzdur. Wszyscy się śmialiśmy, a Niall tak się zaczął chichotać że aż opluł Liama.  Dowiedziałam się że nie tylko ja nie lubię Nicol. 
 Gdy wcześniej wspomniana dziewczyna wraz ze swoim ''chłopakiem'' dosiedli się do stolika zapadła totalna cisza, którą przerwał Horan. 
- Nicol, jak twój nos ? Boli cię jeszcze ? - Wszyscy po jego słowach zaczęli się cicho śmiać. Ta tylko spojrzała się na mnie z pogardą. 
- Victoria, Bella.. Mam do was pytanie. - uśmiechnął się Liam. - Co robicie w sylwestra ? - Spojrzałam się na Izzy, która z kolei spojrzała się się na mnie. 
- W sumie to jeszcze nie wiemy. - uśmiechnęła się blondynka. 
- To w takim razie zapraszam was do mnie . - powiedział. - Szczegóły podam wam później. 
- Okej - uśmiechnęłam się. - Dobra, ja lecę, bo mam w-f i muszę się przebrać. - powiedziałam i odeszłam od stolika. 
- Poczekaj, ja też to teraz mam. - Mulat odszedł od stolika i poszedł za mną. Wyszliśmy ze stołówki i pokierowaliśmy się w stronę sali gimnastycznej. Szłam szybko żeby być już na miejscu. 
- Poczekaj. - Zayn chwycił mnie za ramie i obrócił tak że teraz na niego patrzałam. - O co ci kurwa chodzi ? 
- O nic. 
- Przecież widzę że jesteś na mnie zła. Tylko nie wiem co ci zrobiłem. - walnął pięścią w szafkę obok. Nie lubiłam agresywnych ludzi, a w jego oczach widziałam złość. - A może ty jesteś po prostu zazdrosna o Nicol ? - zaśmiał się. 
- Nie jestem o nikogo zazdrosna. Mam w dupie z kim się pieprzysz ! - powiedziałam.

Wiedziałam że moje słowa go zdenerwowały. 
- Chodź. - pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia. 
- Zayn, co ty do cholery robisz ? - krzyknęłam gdy byliśmy już za bramą szkoły. Trzymał mnie tak że opierałam się się o drzwi od jego auta a on przypierał się swoim ciałem o moje. 
- Zwalniam cię z lekcji. -  uśmiechnął się i spojrzał  mi w oczy. 
- Nie ! Wracam do szkoły. - próbowałam wyrwać się z jego uścisku. 
- O nie moja droga. -zaczął muskać moją szyję, obojczyki i przygryzł płatek mojego ucha.-dziś złamiemy kilka zasad. - ponownie przyssał się do mojej skóry... Jutro pewnie pozostanie mi piękna malinka na szyi.. 



- Ale... - nie umiałam mu się sprzeciwić gdy tak robił. 
- Wsiadaj do auta. - powiedział i otworzył mi drzwi. Usiadłam i zaczęłam analizować jego zachowanie. 
- Gdzie ty chcesz jechać ?- zapytałam. 
- Zobaczysz. 
- Jak chciałeś się urwać z lekcji trzeba było wziąć Nicol, a nie mnie !
- Mówiłem. Jesteś zazdrosna. 
- Nie jestem zazdrosna, po prostu ją byś sobie poruchał, a wziąłeś mnie i nic nie zrobisz. - powiedziałam i podkuliłam nogi. 
- Zobaczymy. - powiedział prawie niesłyszalnie. Spojrzałam na jego twarz, na której był chytry uśmieszek. 

                                                                      ***

  Samochód zaparkował pod jakimś budynkiem w dość nieprzyjemniej dzielnicy. 
- Co to za miejsce ? - zapytałam. 
- Agencja towarzyska, jestem jednym z alfonsów a ty będziesz nową dziewczyną do towarzystwa. - Spojrzałam na jego twarz która była bardzo poważna. Zaczęłam się bać. Po chwili zaczął się głośno śmiać. - Żartuję przecież. 
- Wiedziałam to. - skłamałam. 
- Jasne.. Bałaś się. -Wysiadł z auta i otworzył drzwi z mojej strony. - Może nie jest to burdel ale trzymaj się blisko mnie. - objął mnie w talii i prowadził ku wejściu. Gdy weszliśmy od razu poczułam zapach dymu. 
- Gdzie my jesteśmy ? 
- W kasynie. - powiedział. Zaczęłam się znów bać, bo nie lubię takich miejsc. Widziałam spojrzenia mężczyzn w moją stronę. Niektórzy gwizdali a inni krzyczeli coś w stylu ''mogę pomacać twoją pupcię " - Spokojnie, jak jesteś ze mną nic ci nie grozi. - Powiedział i delikatnie pocałował mnie w czoło. Może to dziwne, ale rzeczywiście z nim czułam się bezpieczniej. Chłopak usiadł przy stoliku gdzie gra się w pokera i posadził mnie na swoich kolanach. Jakiś starszy mężczyzna zaczął bacznie mi się przyglądać gdy tasował karty. Każdemu rozdał po kilka kart. 
- A ta ślicznotka gra ? - zapytał się. 
- Tylko obserwuję. - odpowiedziałam i poczułam jak ręka Zayna bardziej dociska mnie go jego ciała.  Chłopak zaczął w skupieniu grać a ja tylko patrzyłam i próbowałam zrozumieć reguły tej gry.
 Po kilku rundach Malik zgarnął  150 funtów. Ostatnia partia była o 1000, widziałam jak wszyscy się stresują. Patrzyłam w karty chłopaka myśląc co może postawić. Jednak nie mogłam się skupić, bo wolałam podziwiać jego niebiańską urodę. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. 
- Wybierz kartę. - powiedział. 
- Nie, ja nie umiem w to grać, a nie chcę żebyś przegrał. 
- Ufam ci. - przybliżył się i musnął moją szyję a po chwili przyssał się do niej. Pewnie będzie ślad... 
- Emmmm.. ta. - wskazałam na czerwonego króla. Chłopak się uśmiechnął i zrobił tak jak mu radziłam. No pięknie... Jak przegra to będzie moja wina. Gdy doszło do sprawdzania czułam jak serce zaczyna mi mocniej bić. 
- Wygraliśmy. - krzyknął uradowany Malik. Chłopak wziął pieniądze ze stołu i dał mi je. 
- Nie, ja ich nie wezmę. To twoja wygrana. - powiedziałam oddając mu. 
- Nie.. Ja wygrałem 150 funtów a ty te 1000. - uśmiechnął się. 
- Zayn ! Ja tego nie wezmę. 
- To podzielimy się. Po połowie. - wstał i przytulił się do mnie tylko po to żeby wsunąć mi pieniądze do tylnej kieszeni moich spodni. Po chwili podszedł do nas jakiś czarnoskóry chłopak. 
- Malik, powinieneś już sobie stąd iść. - powiedział i szepnął mu coś na ucho. 
- Wypuść nas tylnym wyjściem. - poprosił chłopaka. Zayn ponownie objął mnie i przepychając się przez tłum ludzi weszliśmy do malutkiego pomieszczenia gdzie znajdowały się drzwi. Wyszliśmy i spojrzałam na niebo które było już granatowe. Chłopak pośpiesznie zaprowadził mnie w stronę auta i wpuścił do środka. 
- O co tu chodzi ? - zapytałam zła. 
- O nic. Patrz która godzina. Twój tata na pewno się martwi. 
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. Czemu musieliśmy wychodzić tyłem ? Co mówił ci ten koleś ? 
- Po prostu do kasyna przyszedł jakiś koleś z którym mam na pieńku i nie chciałem żeby cię zobaczył. - powiedział zaciskając ręce na kierownicy. 
- dlaczego ?
- No bo kurwa nie ! - krzyknął a ja zamilkłam. Obróciłam się w stronę okna i patrzyłam na krajobraz za nim.
 Gdy podjechaliśmy pod mój dom Zayn wyszedł i otworzył mi drzwi.  
- Przepraszam. - podszedł do mnie bliżej. - Nie dąsaj się  już tak. 
- Zayn.. Kto to był ? 
- Nikt ważny.. Nie myśl już o tym. - podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło. 

                         

- Dobranoc - uśmiechnął się i odszedł. Weszłam do domu gdzie czekał na mnie zezłoszczony tata. 
- Gdzie ty byłaś ?- krzyknął. 
- Na korkach. - skłamałam.. 
- Co to był za chłopak. - kurde... musiał patrzeć przez okno.
- Nikt ważny... Odwiózł mnie tylko do domu. 
- Kochanie, wiesz że nie mam nic przeciwko temu że spotykasz się z kimś, ale są telefony i mogłaś mnie poinformować, że wrócisz później. - uśmiechnął się i przytulił mnie. - muszę pogodzić się z tym, że moja mała córeczka dorasta.
- Tato.. z nikim się nie spotykam. To tylko kolega. 
- Na razie kolega... 

_________________________
Proszę Was moje kochane o komentarze :) Wiem, że wymuszam, ale naprawdę czasem myślę że nikt tego nie czyta ;c  Jak sądzicie; lepiej dodawać te gify czy nie ? :) xox