wtorek, 22 października 2013

Rozdział 3.

         mile widziany komentarz, dla was to sekunda a dla mnie motywacja do dalszego pisania xoxo
 __________________________
                                                     
         Siedziałam na ławce pod szkołą czekając na Isabelle która ZNOWU zaspała. Słuchałam muzyki myśląc o wszystkim i o niczym. Obserwowałam ludzi na boisku szkolnym. Na jednej z takich ławek zobaczyłam znajomych Zayna. Siedzieli i wygłupiali się. Po krótkiej chwili przyszedł do nich mulat. Gdy spojrzał w moją stronę, nie wiedziałam co zrobić więc szybko skupiłam się na innym celu. Po chwili wstał z ławki i powolnym krokiem szedł w moim kierunku. Idąc tak wyglądał jak grecki bóg, w każdym calu doskonały. Udając że go nie widzę zaczęłam grzebać w moim telefonie. Gdy poczułam męskie perfumy podniosłam lekko głowę. - Cześć - powiedział. 
- Hej - odpowiedziałam lekko skrępowana. 
- Zostawiłaś u mnie ubrania. Przyjdź po nie dziś. - spojrzałam w jego oczy. Były całe czarne. Po chwili odszedł. Patrzyłam jak idzie  z powrotem do swoich kumpli. 
- Buu - ktoś krzyknął mi prosto do ucha. Obróciłam głowę i  zobaczyłam uśmiechniętą Belle. 
- Jezu .. Przestraszyłaś mnie. - odpowiedziałam wstając z ławki i wchodząc do budynku. 
- W to nie wątpię. - powiedziała opierając się o szafkę obok mojej. - Co chciał ? 
- Kto ? - udawałam że nie wiem o co chodzi. 
- Twój uczeń. - uderzyłam ją w ramię. 
- Nic takiego, głupku. - zaśmiałam się widząc jej wyraz twarzy. Zawsze się tak ze mną droczyła.
                                                            



Udałam się w stronę klasy i zajęłam swoje miejsce. Rozglądałam się po sali szukając jednej osoby.  Zrezygnowana westchnęłam i położyłam głowę na ławkę, jednak nie na długo, ponieważ do sali wszedł nauczyciel. Po sprawdzeniu chciał wziąć kogoś do odpowiedzi, gdy już wybrał sobie osobę- Toma, Malik wbiegł do sali. 
- Moon, siadaj, twój kolega nam odpowie na moje pytania. - powiedział patrząc na Zayna. Chłopak niechętnie podszedł do biurka pana Williamsa. Pod ławką skrzyżowałam palce*. 
  Po 5 minutowej odpowiedzi chłopak w końcu mógł wrócić na swoje miejsce. Spojrzałam się na niego w tym samym czasie co on na mnie. Nasze oczy spotkały się. Widziałam, z daleka ale było to widoczne, że jego oczy były nadal ciemne, skrywające tajemnice. 

                                                                         *** 

   Te lekcje dziś szybko zleciały. Stałam pod szkołą i czekałam za Isabellą gdy nagle ktoś na mnie wpadł. 
- Uważaj. - powiedziałam i natychmiast tego pożałowałam. Przede mną stał ciemnowłosy bóg. 
- Sorka. - uśmiechnął się i pociągnął mnie na bok. - Zapomniałbym ci podziękować. Dzięki tobie nie dostałem kolejnej jedynki. Przepraszam że rano byłem taki oschły. 
- Nic się nie stało. - odpowiedziałam. - A co dostałeś ? - patrzyłam mu w oczy które mają teraz brązowy kolor. O co tu chodzi ? 
- D+. Trzeba to chyba uczcić. Co ty na to ?
 - Co proponujesz ? - byłam zdziwiona że tak swobodnie z nim rozmawiam, a może nawet flirtuję. 
- Może pokaże ci co powinno się robić w piątkowy wieczór ? - puścił mi oczko. - przyjadę po ciebie dziś o 18. Ubierz się jakoś ładnie. - zaśmiał się i odszedł. Stałam jak osłupiała.  Czy to możliwe że tak dobrze rozmawiało mi się z chłopakiem którego znam osobiście dopiero jeden dzień ? 
- Jestem już. Przepraszam że czekałaś ale ten świr od matmy mnie zatrzymał. - podeszła do mnie przyjaciółka. 
- Jasne, nic się nie stało. - uśmiechnęłam się i ruszyłyśmy w stronę naszych domów. 

                                                                  ***

 Gdy sprzątałam po obiedzie zastanawiałam się co miał na myśli gdy mnie zapraszał, gdzie mnie zabiera no i oczywiście w co mam się ubrać. 
- Tato ? - krzyknęłam gdy słyszałam że ktoś wchodzi do domu. Po chwili pojawił się w kuchni. 
- tak to ja kochanie. - uśmiechnął się. 
- Co tak wcześnie wróciłeś ? - zdziwiło mnie to bo zazwyczaj zostawał do 21 lub dłużej.
- W przyszłym tygodniu jadę na tygodniową delegację do Paryża i dostałem weekend wolny. - uśmiechnął się. 
- Nałożyć ci obiad ? - zapytałam. 
- Nie dziękuję, jadłem na mieście. - poszedł do salonu i zasiadł na sofie włączając telewizor. 
- Emmm.. Tato. Ja dziś o 18 wychodzę, dobrze ? - usiadłam obok niego na oparciu. 
- O której wrócisz ?
- Tego nie wiem. Postaram się wcześnie. - Byłam pewna że mnie nie puści,
- Ohh. Dobrze ale weź klucze bo ja wcześnie rano muszę wyjechać więc możliwe że będę już spać. 
- Okej. - przytuliłam się do niego. 
- Vicky- zawołał mnie gdy już chciałam iść do swojego pokoju. 
- Tak ? 
- Uważaj na siebie. Nie rób żadnych głupstw. -Spojrzałam na zegarek który wskazywał 17;00. Pobiegłam szybko do łazienki gdzie wzięłam orzeźwiający prysznic, który zajął mi więcej czasu niż myślałam. Ubrałam się w czystą bieliznę.  Wysuszyłam włosy i przeczesałam je szczotką, miałam szczęście że są proste i nie musiałam ich prostować.  Nałożyłam trochę pudru i pomalowałam rzęsy. Weszłam do pokoju i spojrzałam na zegarek w telefonie- 17;50. 
 Otworzyłam moją szafę i myślałam w co mam się ubrać. Postanowiłam skórzane spodnie, bluzkę zespołu Ramones, kolczyki i bransoletkę. Chwyciłam torebkę leżącą na łóżku i włożyłam do niej portfel, telefon, chusteczki i klucze. Zbiegłam na dół słysząc dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich brązowookiego. 

- Cześć - uśmiechnął się. 
- Hej. - powiedziałam i wsunęłam botki na nogi oraz ubrałam kurtkę. - Tato, wychodzę. 
Zamknęłam drzwi za sobą i ruszyłam za chłopakiem. Otworzył mi drzwi od strony pasażera a sam usiadł na miejscu kierowcy. Puścił cicho radio, leciała jedna z moich ulubionych piosenek więc zaczęłam sobie cicho nucić. On tylko zachichotał. Ciągle myślałam dlaczego mnie zaprosił ? Mnie, szarą myszkę..
  Droga była cicha a mi nasuwało się wiele pytań, ale nie odważyłam się odezwać. Patrzałam na drogę. Samochód po chwili stanął. 
- Co ci jest ? - zapytał po chwili.
- Mi ? Nic. - powiedziałam. 
- Przecież widzę że coś cię dręczy. Powiedz mi. - spojrzał w moją stronę. Westchnęłam. 
- Zastanawiam się dlaczego mnie zaprosiłeś, przecież znamy się może tylko jeden dzień. Twoja dziewczyna mnie nie cierpi.
- Oj Vicky, nie doceniasz się. Zaprosiłem cię, bo jesteś inna. - ja się na niego krzywo spojrzałam. - Ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Wszystkie dziewczyny zawsze do mnie się kleją, najchętniej same weszłyby mi do łóżka. A jak wczoraj się z tobą uczyłem było inaczej. - uśmiechnął się przygryzając wargę. Nagle wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Wysiadłam z czarnego wozu. 
- A tak przy okazji. Nicol to nie moja dziewczyna. - szepnął mi do ucha. 
- To czemu tak się zachowujecie ? 
- Powiedziałbym ci ale dopiero idziesz na swoją pierwszą imprezę. Sądzę że takie rzeczy zostawię do opowiedzenia na potem. - puścił mi oczko. Jednak ja głupia nie byłam i wiem poco się z nią spotyka. Staliśmy chyba pod jakimś klubem. Zayn chwycił mnie za rękę,  przepchał się przez tłum ludzi z kieszeni wyciągnął plik pieniędzy i dając ochroniarzowi. Ten nas wpuścił bez problemu. Wchodząc do środka poczułam silny zapach nikotyny, alkoholu i potu. Przeszliśmy do stolika gdzie siedzieli znajomi Malika. 
- Victoria poznaj : Louisa, Nialla, Harrego, Liama i Eleanor. - Przedstawił mi swoich przyjaciół. - Chłopcy i El poznajcie Vicky.
- To jest ta cudotwórczyni. - Zaśmiał się chłopak w lokach- Harry, tak, chyba tak. Lekko się uśmiechnęłam i usiadłam między Zaynem a Eleanor. 
- Co chcesz do picia ? - zapytał się. - Albo nie mów. Ja ci coś wybiorę. - Po chwili zniknął z moich oczu. Czułam się nieswojo więc cały czas bawiłam się telefonem. 
- Cześć - usłyszałam męski głos przy swoim uchu. 
- Hej. - krzyknęłam,bo przez głośną muzykę nie dało się nic usłyszeć. 
- Nudzimy cię ? Dlaczego z nami nie gadasz ? 
- Nie bardzo wiem o czym. - uśmiechnęłam się. 
- No rzeczywiście. My się w ogóle nie znamy.  - zaśmiał się i wziął łyk piwa. - Ale zawsze można się poznać. - Po krótkiej chwili przyszedł Zayn. Usiadł naprzeciwko mnie, tam gdzie wcześniej siedział Niall, i podał mi napój.
    Mijała godzina za godziną, minuta za minutą a ja nadal siedziałam w tym klubie popijając drinki które ktoś mi ciągle przynosił. Niby nie lubiłam alkoholu ale dziś jakoś mi to nie przeszkadzało. Ze znajomymi Malika coraz lepiej się dogadywałam. 
- Zatańczysz ? - usłyszałam zachrypnięty głos. 
- Jasne. - wraz z Harrym ruszyłam na parkiet i tańczyliśmy do jakiejś klubowej piosenki. Jednak po krótkiej chwili z głośników poleciała wolna ballada. Chłopak położył swoje dłonie na wcięciu mojej tali, a ja swoje ręce oplotłam wokół jego szyi. Poczułam się jak kiedyś w Liverpool'u, tam miałam wielu znajomych którzy traktowali mnie jak księżniczkę, może ze ze wglądu na to że byłam jedną z 2 dziewczyn w tej 'paczce' i jako jedyna wolna. Tu było inaczej.. Nikt nie przejawiał mną zainteresowania, nie żebym miała się za jakąś ładną bo wcale tak nie jest. 
- Jak się bawisz ? - poczułam jego ciepły oddech przy moim uchu.
- Całkiem nieźle. - uśmiechnęłam się i położyłam swoją głowę na jego ramieniu. Po chwili jednak podszedł do nas Louis, szepnął Hazzie coś i odszedł. 
- My musimy już iść. - powiedział. Pocałował moją dłoń patrząc mi w oczy. - Do zobaczenia- Odszedł zostawiając mnie samą na parkiecie. Wzrokiem wyszukiwałam jakiejkolwiek znajomej twarzy. Zrezygnowana wróciłam do stolika i usiadłam przyglądając się różnym ludziom. 
- Harris ? Co ty tutaj robisz ? - Odwróciłam się i ujrzałam Toma ( tego co miał odpowiadać ) i kilka innych osób ze szkoły. 
- Takie loosery jak ja nawet do klubu nie mogą przyjść ? - wypity alkohol robił swoje i poczułam po raz pierwszy, że nie mogę być kozłem ofiarnym.
- Patrzcie nawet umie się odszczekać. - powiedział ktoś z tyłu. 
- Weź się ode.... - Tuż obok mnie staną Zayn, a byłam pewna że odjechał ze znajomymi..
- Masz jakiś problem ? - zapytał oschle. 
- A żebyś wiedział że tak. 
- To chodź załatwimy go na zewnątrz - popchnął go. 
-  Malik Obrońca kujonów ? A to coś nowego. - Mulat chciał się na niego rzucić, jednak ja przytrzymałam go za rękę i spojrzałam mu w oczy. Był znacznie wyższy ode mnie.
- Policzymy się w szkole. - chwycił mnie za rękę i przechodząc obok nie od popchnął Toma z ''bara''. Słyszałam kiedyś że ci dwaj mają ze sobą na pieńku ale na lekcji byli spokojni więc sądziłam że to tyko plotki. Wyszliśmy z klubu i poszliśmy na parking. Weszłam do samochodu Zayna i nic nie mówiłam, bo widziałam że jest zły. 
- Długo ci tak hmm.. dokucza ? - spytał po chwili. 
- Wiesz.. Odkąd tu się pojawiłam nienawidzi mnie. - przyznałam po chwili. - Zazwyczaj z Nicol mi dogadują na przerwach, czasem popychają. 
- Jeżeli zobaczę znów coś takiego zatłukę go na miejscu. - Powiedział zaciskając ręce na kierownicy - w końcu będę miał jakiś powód - szepnął. Odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. 
- Gdzie się tak śpieszysz ? - zapytałam patrząc na licznik który wskazywał że jedziemy 150 km/h. 
- Zawsze tak jeżdżę. - uśmiechnął się, -To jest dla mnie normalna prędkość. W niecałe 20 minut staliśmy już pod moim domem. 
- dzięki za miły wieczór. - powiedziałam. 
- Nie spędziliśmy go tak jak planowałem, ale było całkiem spoko. - przygryzł dolną wargę. 
- To na razie. - powiedziałam wychodząc z auta. 
- Cześć - powiedział gdy zamykałam drzwi. Pomachałam mu a gdy już nie widziałam jego samochodu weszłam do domu w którym panowała grobowa cisza. Usiadłam na sofie i włączyłam sobie telewizor, jednak po chwili zmęczenie wzięło górę i zasnęłam.

__________
 Cześć ;3 Może zacznę od tego że chciałam Wam ogromnie podziękować za te komentarze, mam nadzieję że naprawdę to co piszę wam się podoba i jeżeli rzeczywiście tak jest promujcie tego bloga :) Gdy wejdę na Twittera od razu was zaobserwuję, ale zapomniałam hasła i czekam aż moja siostra odda mi mój zeszyt w którym mam je zapisane.

 Może wam się wydawać że akcja rozgrywa się za szybko. Wiem że tak jest ale mam tyle pomysłów na kolejne rozdziały że chcę te pierwsze, wprowadzające napisać jak najprędzej.  :)  
Na blogi, które mi zostawiłyście w komentarzach, na pewno zajrzę i skomentuję ( tylko ten cholerny brak czasu.... ) Ale w tym tygodniu na pewno zacznę czytać :D 

ROZDZIAŁY POSTARAM SIĘ DODAWAĆ CO NIEDZIELĘ, JEDNAK NIE MOGĘ WAM TEGO OBIECAĆ W 100 % BO MAM TEŻ SZKOŁĘ , DUŻOOOO NAUKI :) xoxo

 

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 2.

    mile widziany komentarz, dla was to sekunda a dla mnie motywacja do dalszego pisania xoxo
 __________________________

  Usłyszałam dobrze znaną melodię którą znienawidziłam. Szukałam ręką telefonu aby go wyłączyć. Leniwie wstałam, przeciągnęłam się, ubrałam moje kocie kapcie i podeszłam do okna. Na dworze było pochmurno i padał deszcz ze śniegiem. Kocham listopad...  
     Głośno westchnęłam i podążyłam do szafy. Ta pogoda zmusiła mnie do założenia cieplejszych ubrań. Wyciągnęłam czystą bieliznę i nie mając pomysłu co dalej poszłam z tym do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Cieknące po mnie kropelki wody wytarłam ręcznikiem. Ubrałam bieliznę. Dokładnie wyszczotkowałam zęby. Nałożyłam puder i pomalowałam rzęsy. Wróciłam szybko do pokoju gdy naszedł mnie pomysł na ubiór. Wyciągnęłam z niej czarne rurki i sweter we wzorki a z szafki obok wzięłam biżuterie. Założyłam to na siebie i wróciłam do łazienki. Rozczesałam moje włosy, które z natury były proste a końcówki lekko się kręciły. Po raz ostatni spojrzałam w lustro i zbiegłam  na dół. 
- Cześć tato. - powiedziałam i zmusiłam się do uśmiechu. Mój ojciec był jak zwykle elegancki. Miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę i niebieski krawat, całość zakończały czarne, lakierowane buty. 
- Hej. Podwieźć cię do szkoły ? - zaproponował. 
- A nie śpieszysz się do pracy ? 
- dziś idę na  8;00. - powiedział przewracając kolejną stronę gazety. 
- Mhym - Wyciągnęłam z lodówki jogurt malinowy i zasiadłam obok rodziciela. Nie miałam z nim najlepszych kontaktów od śmierci mamy, która nie żyje już jakieś 5 lat. Zachorowała na nowotwór i gdy się o tym dowiedziała było już za późno. Czasem naprawdę mi jej brakuję.. Nawet takiej zwykłej rozmowy czy chociażby kłótni. Z jej siostrą ojciec jest na drodze wojennej dlatego nie utrzymujemy kontaktów, bo każde spotkanie kończy się niemiłą wymianą słów. 
- Victoria, jedziemy ? - zapytał. 
- Tak, tak. Idź już do auta. - posłałam mu uśmiech. Skierowałam się na korytarz i z szafki z butami wyciągnęłam ciepłe emu. Następnie założyłam zieloną kurtkę i chwyciłam plecak. Wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Czarne BMW stało już na podjeździe. Szybkim krokiem podeszłam do samochodu i zajęłam miejsce pasażera. 
- Do której dziś będziesz ? - zapytał wycofując. 
- Tak jak zawsze, ale mam dawać korepetycje i nie wiem gdzie się spotkamy więc mogę się spóźnić. - wyjaśniłam. 
- Dlaczego ty masz douczać ? nie ma żadnych zajęć dodatkowych albo chociażby wynajęcie korepetytora ? Czas który przeznaczysz na nauczanie innej osoby mogłabyś przeznaczyć na nauczanie samej siebie. - oburzył się.  No tak.. Dla mojego taty liczą się tylko oceny, szkoła i moje świadectwo. 
- Nauczycielowi chodzi o poprawianie stosunków między uczniami. A przy okazji sama sobie będę powtarzać i w ogóle. - odpowiedziałam. Dalsza droga minęła nam raczej w ciszy. Po krótkiej chwili znaleźliśmy się pod budynkiem.
 - Dzięki - powiedziałam wychodząc i trzaskając drzwiami. Obróciłam się na pięcie i powędrowałam w kierunku drzwi. Wchodząc pokazałam legitymacje uczniowską i powędrowałam od razu do szafki. Gdy ją otworzyłam rzuciłam kurtkę i odłożyłam plecak wyciągając podręcznik od francuskiego. Weszłam po schodach na pierwsze piętro i powędrowałam do klasy z numerem 123.  Niechętnie otwarłam drzwi. W sali nie było jeszcze pana Williamsa ani wszystkich uczniów. W sumie tylko jeden siedział w ostatnim rzędzie pod ścianą. Malik.. Nie zwróciwszy na niego uwagi usiadłam na swoje miejsce.  Patrzyłam na boisko które świeciło pustkami. Czułam na sobie jego wzrok ale zabrakło mi odwagi żeby na niego spojrzeć. Po chwili wszedł nauczyciel śpiewający jakąś piosenkę. Gdy spojrzał w naszą stronę, na jego twarzy malowało się zażenowanie i zdziwienie. 
- D-Dzień dobry. - powiedział. Jego twarz przybrała kolor buraka. Spojrzałam na twarz Mulata który, w przeciwieństwie do mnie, nie krył swojego rozbawienia. Wywróciłam oczami i spojrzałam na nauczyciela który wyraznie domagał się naszej odpowiedzi. 
- Dzień dobry. - powiedziałam zaczęłam bawić się jedną z bransoletek na mojej ręce. Przez około 15 minut doszło może tylko z 10 osób. Pewnie przez tą okropną pogodę autobusy przestały kursować. 

                                                                            ***

   Gdy usłyszałam dzwonek oznajmujący koniec lekcji na dziś wybiegłam jak poparzona z klasy. Zeszłam na parter i skręciłam w lewo w poszukiwaniu mojej szafki. Wyciągnęłam z niej kurtkę i plecak do którego schowałam podręcznik od francuskiego. Gdy zobaczyłam nadchodzącą Belle od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, bo od lunchu jej nie widziałam. 
- Co tam ? - zapytała. 
- Nic nowego. - odpowiedziałam zakładając na siebie kurtkę. - A jak u ciebie ? 
- W sumie to też żadnych nowości - posłała mi ciepły uśmiech. Wyszłyśmy razem ze szkoły rozmawiając o.. w sumie jak to dziewczyny- Plotkując. Rozstałyśmy się na parkingu przed budynkiem, bo Isabella miała jakieś ważne spotkanie. Gdy dziewczyna wsiadła do czerwonego BMW pomachałam jej na pożegnanie. Gdy już auto zniknęło z zasięgu mojego wzroku sprawdziłam wyświetlacz mojego telefonu. Żadnych nowych wiadomości, nieodebranych połączeń i takie tam. Stwierdzając że Malik odpuścił sobie nasze dzisiejsze spotkanie ruszyłam w stronę domu. 

     Idąc chodnikiem zaczęło coraz bardziej padać. Byłam przemoczona do suchej nitki, a jeszcze musiałam iść dłuższą drogą, bo w parku przez który codziennie chodziłam były jakieś roboty drogowe. Jeszcze zapomniałam słuchawek z domu. Próbując nucić sobie jakieś dobrze znane mi piosenki zauważyłam że czarne auto które dosłownie przed chwilą jechało za mną, zatrzymało się na poboczu. Pomyślałam że to jakiś zbłąkany kierowca który pogubił się w tym wielkim mieście, lub jakiś psychopata który będzie chciał zaciągnąć mnie do swojego samochodu. Lekko przyśpieszonym tempem szłam dalej wyrównując swój oddech. Od miejsca pasażera otwarło się okno. Próbowałam niezauważalnie zobaczyć kto kryje się za kierownicą. Przystanęłam naprzeciw okna.
- Byliśmy umówieni.  - powiedział patrząc na mnie. - wsiadaj. - posłusznie zajęłam miejsce obok Mulata. - Dlaczego sobie poszłaś ? 
- Emmm.. zapomniałam. - skłamałam. 
- Akurat. -zaśmiał się gdy próbował wyjechać z pobocza. Gdy to mu się udało spojrzał na mnie i przyglądał mi się przez dłuższą chwilę. Skrępowana nie wiedziałam gdzie mam patrzeć więc zaczęłam nerwowo bawić się rękawem od kurtki. 
- Jesteś cała mokra. - powiedział odwracając wzrok . Nic nie odpowiedziałam. Wtedy jakoś bardziej interesował mnie mój rękaw. Dalsza droga minęła nam w ciszy. Po jakiś 15 minutach jazdy auto zaparkowało pod dużym, białym domem z ogrodem. 
- Gdzie my jesteśmy ? - zapytałam rozglądając się po okolicy. 
- Pod moim domem. - wyjaśnił mi. Wysiadłam z auta zakładając kaptur na głowę.  Szybkim krokiem udałam się na ganek domu. Chłopak odtworzył mi drzwi. Gdy weszłam od razu ściągnęłam przemoczoną kurtkę i buty. Wchodząc w głąb domu oglądałam jego wystrój. Salon, w którym właśnie się znajdowałam, był połączony z kuchnią i jadalnią. 
- Jest ktoś w domu ? - zapytałam niepewnie. 
- Nie. Mama wróci wieczorem. - powiedział rzucając plecak. Stałam tak patrząc się na chłopaka jak w obrazek. Też na mnie się spojrzał. 
- Jesteś cała mokra. - powtórzył to co powiedział mi w aucie. - Choć, dam ci jakieś suche ubrania. - Pociągnął mnie za rękę i poprowadził na piętro. Gdy weszliśmy do jednego z 3 pomieszczeń, moją uwagę przyciągnęła ściana. Ściana, która była dosłownie cała w grafity. Najróżniejsze wzory, barwy.. Wszystko było takie hmm.. pomysłowe. Spojrzałam na chłopaka który szukał czegoś w szafie, zgaduje że ubrań, wydawał się miły, chociaż w szkole odnosiłam przeciwne wrażenie. Podszedł do mnie i podał mi rzeczy. 
- Tam jest łazienka- wskazał palcem na białe drzwi. - Jak się przebierzesz to zejdź na dół. - posłał mi uśmiech i zniknął za drzwiami.   Obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę toalety. Ściągnęłam mokre ciuchy, powiesiłam je na kaloryfer, a następnie ubrałam się w to co uszykował mi Malik. Spojrzałam na siebie w dużym lustrze. Za duże dresowe spodnie, biała koszula, również o kilka rozmiarów większa, do tego mokre włosy i rozmazany makijaż. Podeszłam do umywalki, wzięłam wacik który zamoczyłam w wodzie i próbowałam jakoś zmyć z siebie rozmazany tusz. Ostatnią czynnością jaką wykonałam było rozczesanie moich długich, brązowych włosów. Ponownie spojrzałam w lustro i głośnio westchnęłam widząc swoje odbicie. Wyszłam z łazienki zgaszając światło i pokierowałam się na dół. Niepewnie weszłam do kuchni z której było słychać odgłosy czyjeś obecności. Stanęłam w progu patrząc jak chłopak nakrywa do stołu. Odchrząknęłam.
- Siadaj do stołu, zaraz podam obiad. - powiedział. 
- Nie jestem głodna. -spojrzałam na niego. 
- Ale jesteś teraz u mnie i proszę cię żebyś coś zjadła. - Powiedział ciut głośniejszym tonem.  Nie chcąc się z nim kłócić ani go denerwować usiadłam na krzesło przy stole. Uważnie obserwowałam jego każdy krok. Po chwili nałożył na mój talerz porcję lazanii. 
- Smacznego. -zajął miejsce naprzeciwko mnie. Mimo że nasuwało mi się wiele pytań dotyczących jego osoby, nic nie mówiłam. Gdy skończyliśmy posiłek chłopak odłożył brudne naczynia do zlewu. 
- To może idź do mojego pokoju, a ja zaraz przyjdę. - Bez większego zastanowienia poszłam do jego pokoju, uprzednio biorąc plecak z korytarza. Rozsiadłam się na jego łóżku i przeglądałam notatki z ostatniej lekcji. Po jakiś 5 minutach dołączył do mnie mój uczeń. 
- No więc słucham panno Harris, od czego zaczynamy ? - usiadł obok mnie i szeroko się uśmiechnął. Był inny niż podczas obiadu. Bardziej rozmowny, żartobliwy. - Nie no to głupie. Jak masz na imię? 
- Victoria. - spojrzałam na niego. - A ty? 
- Zayn. - zaśmiał się. - A myślałem że każdy mnie za w tej szkole. 
- Najwyraźniej się myliłeś. - posłałam lekki uśmiech. Rozluźniłam się - to czego nie rozumiesz? 
- eeeee.. wszystkiego. - wybuchnął śmiechem, choć nie wiem co było w tym zabawne. 
- Okej. W poniedziałek jest kolejny sprawdzian więc może najpierw na niego się nauczysz a potem pomogę ci nadrobić tamte tematy. 
- Niech ci będzie. 

                                                                            ***

- Rozumiesz już ? - zapytałam zniecierpliwiona. 
- Teraz już tak. - uradowana klasnęłam w dłonie. - Dzięki za pomoc. 
- Nie ma sprawy. - usłyszałam że ktoś wchodzi do domu. "Zayn wróciłam " kobiecy  głos rozległ się po pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz komórki który wskazywał godzinę 20. 
- Już tak późno ? Muszę wracać do domu. - wstałam z łóżka i zaczęłam pakować swoje książki do plecaka. 
- Spokojnie odwiozę cię. Zjedz z nami kolację. - chwycił moją dłoń. 
- Nie mogę. Mój ojciec wróci za godzinę i wkurzy się. 
- Będziemy na czas. Przedstawię mojej mamie osobę która pomaga mi w nauce. - uśmiechnął się. Zrezygnowana westchnęłam i lekko się uśmiechnęłam. 
- Zjesz kolację i pojedziemy. Obiecuję. - szepnął mi do ucha. Aż mnie ciarki przeszły gdy usłyszałam jego zachrypnięty głos. Wyszedł z pokoju i poszedł na dół a ja za nim. W kuchni zastaliśmy dobrze wyglądającą, kobietę po 40. 
- Cześć mamo. - podszedł do niej i pocałował ją w policzek. - To jest Victoria, pomaga mi z francuskim. 
- Dobry wieczór. - powiedziałam. 
- Cześć. Dziękuję że mu pomagasz. Mam nadzieję że zjesz z nami kolację. - posłała mi ciepły uśmiech. - Siadajcie zaraz wam nałożę. - Usiadłam na miejsce gdzie wcześniej jadłam obiad. 
Było mi głupio że ponownie jem posiłek w ich domu, ale no chyba nie miałam innego wyjścia. Na kolacje było spaghetti-to co ja miałam wczoraj. Starałam jeść w miarę szybko, bo nie chciałam wrócić do domu po tacie. 
- Dziękuję. Było pyszne, ale ja naprawdę muszę już iść. - odeszłam od stołu. 
- Poczekaj zawiozę cię. - Zayn ruszył w moją stronę i podał mi kurtkę. Założyłam ją na siebie i zarzuciłam plecak na ramie. 
- Dobranoc. - powiedziałam. 
- Do zobaczenia. -  Wyszłam z domu kierując się na podjazd. Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Malik zajął miejsce kierowcy i chwycił kierownice. 
- Czemu nie jedziemy ? - zapytałam. 
- A podasz mi adres ? - uśmiechnął się, a moje policzki zalały się rumieńcami. Powiedziałam mu jak ma jechać i spojrzałam na zegarek który wskazywał 20;45. 
- Kiedy się znowu widzimy ? - zapytał nie odrywając wzroku od jezdni. 
- Nie wiem. Jak będziesz miał jakieś problemy z nauką napisz albo coś. 
- Wiesz... Mam niedługo test z matmy.. mogłabyś..
- Jasne. - uśmiechnęłam się. 
- Dzięki.- nim się zorientowałam byliśmy już pod moim domem w którym panowały egipskie ciemności. 
- no to cześć. - chwyciłam klamkę od drzwi czekając za jego odpowiedzą. 
- Możesz jutro do mnie przyjść po lekcjach ?  -wypalił nagle. 
- Emm.. Jutro jest piątek ? Sądzę że tak. To do zobaczenia. - posłałam mu uśmiech i wyszłam z auta. Weszłam do domu i rzuciłam plecak w kąt, ściągnęłam buty i kurtkę. Usiadłam na blacie kuchennym i chwyciłam sok pomarańczowy. Usłyszałam że ktoś wchodzi do środka. 
- Cześć - powiedział wchodząc do pomieszczenia. 
- Hej tato. 
- Jak ty wyglądasz ? - spojrzał na mnie. Zapomniałam że nadal mam na sobie dres Zayna. 
- Byłam biegać. - skłamałam. Wyminęłam go i poszłam do siebie. Zdjęłam z siebie ubranie i poszłam do łazienki. Nalałam sobie gorącej wody do wanny i wsypałam sól do kąpieli. Rozkoszując się idealną temperaturą myślałam o dzisiejszym dniu i nie mogłam się wręcz doczekać jutra... 

___________

*  http://www.polyvore.com/cgi/set?id=66244375&.locale=pl

Macie twittera ? Podajcie swoje nazwy :) Moje to :

twitter - karolciaa_98

ask - ask.fm/onelife_onewin (ask przeznaczony dla czytelników na temat bloga )   

I jeżeli czytacie lub piszecie jakieś blogi zostawcie linka w komentarzu, z chęcią sobie poczytam <3 xoxo