poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 11.

                                                                   *Zayn*

- Po co mnie tu przyprowadziłaś ? - Zapytałem zaciekawiony. Trochę dziwnie wchodziło się do jej pokoju przez drzwi... Zawsze wchodziłem przez okno. 
- Muszę się przebrać, a chyba nie chciałeś zostać na dole z całą moją rodziną. - uśmiechnęła się podchodząc do białej szafy, ja zaś usiadłem na parapecie. Chwyciłem w dłonie książkę którą najwyraźniej czytała " Zmierzch : przed świtem ". 
- Serio kręcą cię takie historię ? - dziewczyna odwróciła się w moją stronę. 
- Czytałam to chyba z milion razy i wciąż uwielbiam tą książkę. Ta historia jest naprawdę bardzo fajna. Najbardziej lubię pierwszą część, jak się poznają. - powiedziała wyciągając jedną sukienkę. - Nie mam się w co ubrać. - powiedziała smutna. Odłożyłem książkę i podszedłem do niej. Delikatnie obejmując ją w pasie odsunąłem ją od szafy. Chwilę w niej poszperałem aż w końcu znalazłem coś idealnego. Wybrałem dla niej jasnoróżową sukienkę, czarne szpilki i pierścionek z różyczką. Podałem jej to i gestem ręki wskazałem, że ma iść do łazienki.  Spojrzałem w lustro i stwierdziłem iż wypadałoby się przebrać. Poczekam na Vicky i razem pojedziemy. Położyłem się na jej łóżku i czekałem aż łaskawie wyjdzie z toalety. W sumie to dziwne ale naprawdę ją lubię. Ja Zayn Malik ! Przedtem tylko ruchałem i zostawiałem. Z Victorią nigdy tak nie postąpię. W sumie nawet nie jesteśmy razem, a to tylko przez moją głupotę. Nie chcę jej skrzywdzić, a będąc z nią zrobię to. W końcu wyszła, piękna jak zawsze. Makijaż dodawał uroku, a rozpuszczone włosy drapieżności oraz niewinności. Ona to całe mnóstwo przeciwieństw. Ręce zdobiło kilka bransoletek a szyję wisiorek ode mnie.
- Pięknie wyglądasz. - uśmiechnąłem się w jej kierunku. 
- Dziękuję. - odpowiedziała i zarumieniła się. 
- Pojedziemy do mnie ? Też muszę się przebrać. - powiedziałem. Dziewczyna z uśmiechem zeszła na dół i weszła do salonu gdzie siedziała jej cała rodzina. 
- Tato.. Jadę z Zaynem na chwilę do niego. - powiedziała. Widziałem że wszyscy mi się przyglądali. Może dlatego że się nie ogoliłem ? Że miałem podwinięty rękaw i było widać moje tatuaże ? Czy po prostu byli ciekawi mojej osoby.
- Dobrze, ale my jednak idziemy do restauracji i nie wiem czy zdążycie. - powiedział srogo. 
- Przyjedziemy na miejsce - uśmiechnąłem się obejmując Vicky w pasie. Jej ojciec podał mi adres. Chyba niezbyt mnie polubił. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do mojego samochodu. Widziałem naburmuszoną minę Victorii. 
- Co jest księżniczko ? - zaśmiałem się na co ta tylko skrzyżowała ręce na piersi. - No o co chodzi ? 
- Grrr... Teraz będą mnie wypytywać o ciebie. - powiedziała z grymasem na buzi. 
- Przecież sama mnie zaprosiłaś na tą kolację. - powiedziałem.- Jak chcesz to mogę nie jechać.
- Nie o to chodzi. Po prostu nie lubię takich sytuacji. - powiedziała i się uśmiechnęła. - Jak będziesz ty to przynajmniej będę miała z kim rozmawiać. - Posłałem jej uśmiech i w końcu ruszyłem. Droga nie zajęła mi dużo czasu, bo mam w zwyczaju jeździź około 100 km/h. 
Gdy staliśmy już pod moim domem Vicky stwierdziła że poczeka w aucie. Szybko pobiegłem i ściągnąłem buty, kurtkę, koszulkę i spodnie. W samych bokserkach pobiegłem do swojego pokoju. Tam ubrałem czarne rurki, białą koszulę, czarny, wąski krawat oraz marynarkę w tym samym kolorze. W łazience poprawiłem fryzurę i popsikałem się ulubionymi perfumami. Na sam koniec wsunąłem czarne botki i płaszcz. Można powiedzieć, że dziś ubrałem się w stylu Harrego. Napisałem jeszcze kartę mamie, żeby się nie martwiła. Wychodząc zakluczyłem dom. Szybkim krokiem doszedłem do auta i usiadłem na miejscu kierowcy. 
- Zajęło ci to 20 minut. - zaśmiała się Vicky.  Nic nie odpowiedziałem tylko się zaśmiałem i ruszyłem pod restaurację. Jazda zajęła nam półgodziny przez te cholerne korki. Strasznie się denerwowałem i gdyby nie fakt, że jadę z Victorią dawno już bym coś wciągnął. Jeżeli się nie rozluźnię będę musiał to zrobić. 

Gdy dojechaliśmy jak na dżentelmena przystało, otwarłem drzwi Vicky i podałem jej dłoń. 
- Nie denerwuj się. Niech sobie myślą co chcą. My znamy prawdę. - powiedziałem muskając jej ucho. Mówiłem jej ''nie denerwuj się'',a sam byłem kłębkiem nerwów i to nie z powodu tej cholernej kolacji. Po pierwsze od rana nic nie brałem, po drugie spotkam tam Toma, po trzecie boję się, że się po prostu na niego rzucę. Muszę iść do łazienki wziąć i wrócić rozluźniony. 
-A jak zapytają się czy jesteśmy razem ? - Na to jej pytanie uśmiechnąłem się.
- A co chciałabyś im odpowiedzieć ? - jednoznacznie poruszyłem brwiami.
 - Zayn.. - walnęła mnie w ramię. 
- Powiemy im że....... przyjaźnimy się. - nie chciałem jej mówić ''tak powiedzmy że jesteśmy razem''  ponieważ mogłaby sobie coś pomyśleć. Widziałem że uśmiech schodził jej z twarzy, jednak za wszelką cenę próbowała go zostawić. Weszliśmy do restauracji i podeszliśmy do jednej z kelnerek, która stała obok wejścia. Victoria grzecznie zapytała się czy ktoś już na nas czeka. Kelnerka zaprzeczyła  i po prostu odeszła. 
- Zadzwonię do taty. - powiedziała. 
- Okej. Pójdę do toalety. - odpowiedziałem i poczekałem aż odejdzie. Gdy zrobiła parę kroków w prawo, pewnym krokiem udałem się do łazienki. Było tam zupełnie pusto. Wybrałem pierwszą kabinę i zakluczyłem drzwi. Z kieszeni płaszcza wyjąłem malutki woreczek z białym proszkiem. Całą zawartość wsypałem na zewnętrzną część dłoni. Wziąłem głęboki oddech, zatkałem jedną dziurkę nosa, a drugą zacząłem wciągać substancję. Od razu poczułem ulgę. Pusty woreczek wrzuciłem do kosza. Wyszedłem z kabiny i spojrzałem w lustro. Otrzepałem ubranie i wróciłem do Victorii. 
- I co ? - zapytałem. 
- Za chwilkę będą. - odpowiedziała. Wyszliśmy z budynku. Przeszedł mnie dreszcz. Już przestałem się denerwować, byłem rozluźniony. Dziewczyna oparła się o ścianę i przymknęła oczy. Będąc pod wpływem, postanowiłem do niej podejść. Stanąłem tuż obok niej, moje dłonie spoczęły na jej biodrach, a nasze czoła ponownie się tyknęły. Nasze oddechy przyśpieszyły. Gdy widziałem jej zaróżowione policzki od razu się uśmiechnąłem. 
- Co ty robisz ? - zapytała. 
- Nic. Po prostu sobie stoję. - przygryzłem wargę. 
- Zayn ! oni zaraz będą ! Odsuń się. - popchnęła mnie. Niechętnie się odsunąłem i stanąłem obok niej. Jednak nie dałem za wygraną i chwytając ją za biodra przysunąłem ją do siebie. 
- Zayn, zostaw mnie. - powiedziała zaplatając ręce na piersi. 
- Victoria, nie obrażaj się. - powiedziałem muskając jej ucho. Chciałem działać dalej, ale niestety musiałem się powstrzymać, bo widziałem jej rodzinę. Jednak dalej trzymałem ją tuż przy sobie. 
- Dzień dobry. - powiedziała pani Moon. 
-Dzień dobry.- powtórzyliśmy. Wchodząc do środka ciągle nie puszczałem Victorii. Odsunąłem jej krzesło, a sam usiadłem obok niej. Niestety drugie wolne miejsce zajął Tom. Na samym początku wszyscy byli zapatrzeni w menu. Ja nie mogłem się na tym skoncentrować, ale próbowałem chociaż udawać. Po kilkunastu minutach przyszedł kelner i zebrał od nas zamówienia. Nie czułem się dobrze w tym towarzystwie, ale nie chciałem zostawić Victorii samą z Tomem. Widziałem jak chłopak się na nią gapił, więc postanowiłem go trochę wkurzyć. Położyłem swoją dłoń na udzie Vicky i zacząłem je 'macać'. Dziewczyna omal nie zakrztusiła się wodą, którą akurat piła.
- Spokojnie. - szepnąłem jej do ucha przygryzając jej. Widziałem ''groźne'' spojrzenie jej ojca, które mnie rozbawiło. Gdy podali nam posiłek każdy zajął się swoim talerzem. 
- Victoria, ostatnio nie miałyśmy okazji się w ogóle poznać. - powiedziała kobieta która miała może 40 lat. - Opowiedz mi coś o sobie. 
- Nie ma o czym.- słodko się uśmiechnęła, na jej słowa zaśmiał się Tom. Spojrzałem na niego posyłając mu piorunujące spojrzenie.
- Na pewno jest o czym. - powiedziała odsuwając talerz po skończonym posiłku. - Na przykład... To jest twój chłopak, tak? Jak się poznaliście ?
- Nie chcę schodzić na prywatne tematy. - burknęła. 
- Emmm.. Dobrze. Ty chodzisz do tej samej szkoły co Thomas, prawda ? 
- Tak. - odpowiedziałem za nią. 
- Co lubisz robić w wolnym czasie ? 
- Nie wiem.. czytać? - odpowiedziała . - przepraszam, ale strasznie boli mnie głowa. Mogłabym iść już do domu ? - zapytała ojca. 
- ehhhhh.. No dobrze. - powiedział. Wstałem i założyłem na siebie z powrotem płaszcz, oraz pomogłem ubrać kurtkę, Vicky. 
- Możecie mnie podrzucić do domu ? - po chwili wypalił Tom z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem. 
- Chyba jedziemy w innym kierunku. - warknąłem. - Do widzenia. - powiedziałem mocno chwytając Victorię za dłoń i nią lekko szarpnąłem. Gdy wyszliśmy z budynku dziewczyna próbowała wyrwać rękę z mojego uścisku jednak coraz mocniej zaciskałem rękę. 
- Zayn, boli. - powiedziała gdy byliśmy przy aucie. Oparła się o nie i spojrzała na mnie. Spojrzałem w jej oczy i powoli puściłem. 
- Przepraszam. - powiedziałem skruszony. Nic mi nie odpowiedziała tylko wsiadła do samochodu. Zrobiłem to samo i zająłem miejsce kierowcy. 
- Przepraszam, kochanie. - powiedziałem.
- Daj spokój. Nie nazywaj mnie tak. - powiedziała patrząc przez okno. Wkurzony jej reakcją odpaliłem auto i nacisnąłem pedał gazu. Zaciskałem ręce na kierownicy i patrzyłem przed siebie. Po dwudziestu minutach byliśmy pod jej domem. 
- Dzięki. - powiedziała i wyszła z samochodu. Oczywiście zrobiłem to samo. Zatrzymałem ją dopiero na ganku. 
- O co ci chodzi ? - zapytałem. 
- O nic.. Głowa mnie boli. 
- Ojca możesz okłamywać, ale nie mnie. - powiedziałem podnosząc jej podbródek tak żeby na mnie się spojrzała. 
- Po prostu.... grr.. wkurza mnie to że ta Barbara chce zastąpić mi mamę. - skrzyżowała ręce na piersi i zrobiła minę obrażonego dziecka. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło. 
- Ja już muszę lecieć. Pa- powiedziałem i chciałem musnąć jej usta jednak ta się odsunęła. 
- Cześć. - nim się zorientowałem jej już nie było. 

Wsiadłem do auta i wybrałem numer do kumpla.
- Siema stary. - powiedział. 
- Cześć.- odpowiedziałem. 
- Jak ci życie mija ? Co to za dupeczka z którą dziś byłeś w restauracji. 
- Serio interesuje cię to ? - zapytałem. - Powiedz mi lepiej czy masz towar.
- Jak zawsze z górnej półki. - zaśmiał się.
- W takim razie za godzinę tam gdzie zawsze- rozłączyłem się i ruszyłem z piskiem opon.

______________________
Udało mi się :3 Specjalnie dla Was pisałam z perspektywy Zayna <3

Do następnego xx. + Dziękuję za komentarze i proszę o więcej hahaah <3

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 10.

        *Kursywa- wspomnienie. 
____________________________


    - Cześć kochanie.- powiedziała z jak zawsze pięknym uśmiechem- siadaj, zaraz będzie obiad. - posłusznie usiadłam przy stole. Głośno westchnęłam i położyłam głowę na zimnym blacie. - Coś się stało ? - zapytała z troską. 
- Nie, nic. - oczywiście skłamałam. Kobieta usiadła obok mnie i pogłaskała mnie po głowie. - wiesz że, możesz powiedzieć mi wszystko. 
- Ale to krępujące.. - spojrzałam na jej twarz. 
- Kochanie, powiedz mi o co chodzi. - powiedziała podnosząc mój podbródek. 
- No bo...Jest taki chłopak..
- Podoba ci się ? 
- CO ? NIE ! FUJ !!! - próbowałam zakryć swoje zażenowanie. 
- W takim razie o co chodzi ? 
- Po prostu lubię z nim rozmawiać, ale on cały czas jest zajęty Eleną. Strasznie mnie to wkurza. - burknęłam splatając ręce na klatce piersiowej. 
- Jaki chłopak ? Opisz mi go. - uśmiechnęła się chwytając mnie za dłoń. 
- Ma na imię Oscar. Niedawno się wprowadził dwie ulice dalej. Jest bardzo fajny. Ma duże, szare oczy, czarne włosy, mierzy chyba około 165 albo może nawet i 170. Jest baaaaaardzo fajny. Ale nie chcę żeby spotykał się z Eleną bo ona go zrani. 
- Wiesz co mi się wydaje ? On ci się podoba. - szeroko się uśmiechnęła. - może nawet się w nim zakochałaś. Co myślisz ?
- No... podoba mi się. Ale tak troszeczkę. - mama radośnie odeszła od stołu i zaczęła nakładać obiad. 
- Mamo ! a ty skąd wiesz że kochasz tatę ? - zapytałam zaciekawiona gdy z powrotem usiadła obok mnie. 
- To się po prostu wie.  Ciągle myślisz o tej osobie, co robi, co myśli, chcesz być blisko niej za wszelką cenę. Nie chcesz żeby cię zraniła i sama nie chcesz jej zranić...- Powiedziała i przytuliła mnie.
- Jestem pewna że kiedyś znajdziesz taką osobę i będziesz z nią szczęśliwa. 
- Kocham cię mamusiu. 
- Ja ciebie też Victoria. 

   To zdarzyło się gdy miałam 14 lat. Podobał mi się nijaki Oscar. Oczywiście było mi się wstyd do tego przyznać ale wiedziałam że mogę zaufać mamie. 
W domu raczej o niej nie wspominamy. Tata gdy coś powiem od razu robi się jakiś spięty...  

  Spojrzałam przez okno i ujrzałam jak moja rodzina wsiada do samochodu. Tak.. Babcia z ciocią i wujkiem oraz dziećmi postanowili zostać aż do sylwestra. Nie powiem cieszyłam się, bo dawno ich nie widziałam, ale czułam się trochę nieswojo. Wszyscy siedzieli razem, śmiali się tylko ja czułam się jak taki odludek. 
  Gdy auto odjechało zeszłam na dół i rzuciłam się na kanapę. Włączyłam jakiś film i zaczęłam oglądać jedząc czekoladę....

Przerwał mi dzwonek do drzwi. Niechętnie ruszyłam się z sofy i ruszyłam w stronę drzwi. Otwarłam je. Moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Pogoda była koszmarna. Nienawidziłam zimna gdy nie było śniegu. Spojrzałam na postać stojącą przede mną.
 - Cześć. Mogę wejść ? - zapytał niepewnie. 
- Wchodź, jasne- uśmiechnęłam się i ręką wskazałam w którą stronę ma iść. Gdy oboje doszliśmy do salonu rozsiedliśmy się na kanapie. 
- Jak u ciebie ? - powiedział.
- Nic ciekawego. - odpowiedziałam. 
-Dawno się nie widzieliśmy. - znów się na mnie spojrzał. 
- No rzeczywiście.  - spojrzałam na jego twarz. Była jakaś smutna... - mmm.. Liam ? 
- Tak ?
- Czy coś się stało ? Wydajesz się jakiś smutny, nieobecny. 
- Ty to masz oko. - lekko się zaśmiał. - Pokłóciłem się ze swoją dziewczyną. - To on miał dziewczynę ? 
- O co ? 
- Sophia jest zła, bo nadal przyjaźnie się ze swoją  byłą, Danielle. Ciągle coś o niej mówi, że nadal ją kocham, że jestem z nią tylko z litości. I przez to jej głupie gadanie znów zacząłem myśleć o Dan.-powiedział skrywając twarz w dłoniach.
-ohh..Liam. A czym według ciebie  różni się Sophia od Danielle ?
-sam nie wiem. Jak byłem z Dani czułem się taki... szczęśliwy ? Z Sophią też jestem szczęśliwy ale to nie to samo. - powiedział patrząc przed siebie.
- Chyba masz odpowiedź. Nadal coś czujesz do tej Danielle. Zrób coś z tym.. Wytłumacz Sophie, powiedz jej to co mi. - uśmiechnęłam się. 
- Masz rację Vicky. Dzięki. - przytulił mnie. Cieszę się że znam kogoś takiego jak Liam, to naprawdę bardzo mądry chłopak. 
- Nie ma sprawy. - W tej samej chwili usłyszałam po raz kolejny, dzwonek do drzwi. Wyrwałam się z uścisku Liama i poszłam w stronę drzwi. Otwarłam szeroko drzwi i ujrzałam w nich..Zayna. Nie widziałam go od jego ostatniej, świątecznej wizyty. 
- Cześć. - powiedział z kamiennym wyrazem twarzy. - Mogę wejść ? 
- Jasne. - lekko się uśmiechnęłam. Pokierowałam się do salonu gdzie siedział Liam. 
- Siema Zayn .- powiedział uśmiechnięty. 
- Cześć. Co ty tu robisz ? - powiedział patrząc raz na mnie, a raz na niego. - Może ja wam nie będę przeszkadzał. - powiedział kierując się z powrotem w stronę drzwi. 
- Zayn ! My tylko gadaliśmy, z resztą ja już muszę iść. Pa- powiedział i przytulił mnie na pożegnanie. - Cześć Zayn. - powiedział wymijając go i usłyszałam już tylko trzask drzwi. Usiadłam na sofę czując skrępowanie w towarzystwie Malika. Chłopak usiadł tuż obok mnie. 
- Nie chciałem wam przeszkadzać. - powiedział.- Ale wydawało mi się że Payne ma już dziewczynę.
- Daj spokój ! My tylko rozmawialiśmy. - powiedziałam i czułam się lekko urażona jego uwagą. 
- O czym ? 
- Nie ważne. Chciał się poradzić. - odpowiedziałam. 
- I akurat przyszedł do ciebie. Podobasz się mu !! - lekko podniósł głos. 
- Zayn, nie rób z siebie idioty. - powiedziałam. -przyszedłeś sobie tutaj pokrzyczeć ? 
- Pójdę już. - powiedział i wychodząc trzasną drzwiami.  Głośno westchnęłam i rzuciłam poduszką w ścianę. Spadł portret mojej mamy i roztrzaskał się na drobny mak. 
- Co ja zrobiłam. - powiedziałam sama do siebie. Zaczęłam zbierać szkło. Pozbierane kawałki ponownie rzuciłam na podłogę gdy zobaczyłam jak jeden z wielu kawałków szkła przebił zdjęcie akurat na jej twarzy. Na domiar złego szkło wbiło mi się w dłoń. 
- Zapomniałem... - usłyszałam głos zza plecami. - Co ci się stało ? 
- Nic. Bierz to po co przyszedłeś i wynoś się. - krzyknęłam przez łzy. 
- To tylko zdjęcie.- powiedział kucając przy mnie. - Chodź. Trzeba to opatrzyć. - chwycił mnie za dłoń i zaprowadził w stronę kuchni. Delikatnie chwycił mnie za uda i posadził na blacie kuchennym. - Gdzie masz apteczkę ?  
- W tej szafce. - powiedziałam wskazując palcem. - Chłopak najpierw ostrożnie wyjął odłamki szkła z mojego palca a następnie przykleił plaster. 
- Już lepiej ? - uśmiechnął się. 
- Nie. - powiedziałam spoglądając w jego oczy. - Nie rozumiem cię. Najpierw wychodzisz trzaskając drzwiami a potem wracasz jak gdyby nigdy nic. Wiem, że nie zostawiłeś telefonu. Po co przyszedłeś ? 
- Chciałem.. chciałem cię przeprosić. Nie powinienem się tak zachować. - powiedział obejmując mnie w pasie. 
- Zayn.. raz się kłócimy a później któreś z nas przeprasza. Zazwyczaj jesteś to ty. To jest chore. 
- Wiem.- nasze czoła się o siebie opierały. Mój oddech stawał się coraz bardziej płytki. Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać....  
- Victioria, wróciliśmy ! - usłyszałam głos ojca.  Szybko odsunęłam się od Malika. Gdy tata wszedł do kuchni spaliłam buraka. 
- Dzień dobry. - powiedział Zayn który opierał się o szafkę. 
- Dzień dobry. - powtórzył po nim mój tata. - Emmm.. Vicky, dziś na kolację przychodzi ponownie Barbara z Tomem. Chcę zapoznać go z babcią. - powiedział. 
- Mhym... Ale ja też muszę być ? - zapytałam z nadzieją że powie 'nie'.
- Oczywiście że tak. Rodzina ma być w komplecie. 
- W takim razie chcę żeby Zayn również w tym uczestniczył. Wiesz że, nie przepadam za Tomem. - Ojciec westchnął.
- ehhh.. Dobrze. - spojrzał na Zayna z niezbyt zadowoloną miną.- A co się stało z tym zdjęciem ?
- Spadło mi, przepraszam. - spojrzałam na swoje białe skarpetki. 
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się i wyszedł. Odwróciłam się w stronę Zayna. 
- Myślisz, że to dobry pomysł ? Wiesz, ja i Tom na jednej kolacji ? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Masz być grzeczny to przyjmę twoje ponowne przeprosiny. - uśmiechnęłam się i pociągnęłam go do swojego pokoju. 

_______________________
 Ta Da ! Witam ;3 Kolejny rozdział pojawi się albo jutro albo po sylwestrze. 
Wychodzi na to że moje nowe opowiadanie będzie o Zaynie. Gdy już stworzę tego bloga i napiszę prolog podam Wam linka <3 

Jeżeli jutro nie dodam rozdziału to :

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I SZALOOOOOOOOONEGO SYLWESTRA <333

sobota, 28 grudnia 2013

Pytanie.

Cześć ;33 

  Mam do Was pytanie !!

Do głowy wpadł mi pomysł na nowego bloga. Chciałabym go napisać, ale po :

1. Nie wiem którego z 1D wybrać ;c
2. Czy ktoś go będzie w ogóle czytał ? 




PROSZĘ POMÓŻCIE MI !!!!!!!!!!!!!!    Piszcie w komentarzu o kim chcielibyście kolejne opowiadanie <3 


środa, 25 grudnia 2013

Liebster Awards ;3

 Hej <3

Mój blog został nominowany przez http://look-in-my-eyes-and-say-goodbye.blogspot.com za co Ci ogromnie dziękuję. ;3 

Zasady : 

"Nominację otrzymuje się od innego bloggera za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na zadane przez nominującego pytania, a także nominować 11 osób i zadać im 11 pytań. Nie możesz nominować kogoś, kto nominował Ciebie."

   Odpowiedzi :

1. Od kiedy prowadzisz bloga? 
 
Tego bloga prowadzę od września 2013, wcześniej pisałam inne opowiadanie :) 

2. Od kiedy jesteś Directioner ? 

09.11.2011 r. <33 

3. Co najbardziej lubisz jeść ? 

Spaghetti ;3 Mniam <3 

4. Skąd czerpiesz inspirację i fajne pomysły ? 

Hmmm.. Jeżeli chodzi o pisanie bloga, to czasem z filmów, z mojego prywatnego życia i ze snów.  :) 

5. Masz jakieś hobby ( Jak tak to jakie? ) 

Interesuję się fotografią <3 

6. Lubisz czytać książki ? 

Tak ;3 Najbardziej jakieś o miłości :3 

7. Jaka jest twoja ulubiona piosenka ? 

Trudno wybrać ;c Na pewno: One Direction- ''Story Of My Life" i Linkin Park "Faint" <3 Nie mogę się zdecydować ;) 

8. Sądzisz że jesteś szczęśliwym człowiekiem ? 

Myślę że mogło być lepiej, ale najgorzej też nie jest. :) 

9. Sukienki, spódniczki itp. vs. spodnie, bluzy, koszule itp. ? 

Zdecydowanie to drugie, chociaż czasem ( rzadko) zdarza ubrać mi się sukienkę :) 

10. Opisz siebie w kilku słowach.

Spontaniczna, przyjacielska, pomysłowa, wesoła :D 

11. Kogo shippujesz ?

Eleunor, Zerrie <3 

Moje pytania :
1. od kiedy jesteś Directioner ? 
2. Czego słuchasz oprócz 1D ? 
3. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
4. Masz swojego ulubieńca w 1D ?( Jak tak to kogo )
5. Jak masz na imię ?
6. Masz jakieś gadżety z 1D ? 
7. Lubisz czytać inne opowiadania o 1D ? 
8. Masz zwierzaczka ?
9. Twoje marzenie ? 
10. Ulubiony owoc ? 
11. Lubisz mnie i mojego bloga ? ( haha) 

Nominuję : 
1.  http://summer-love-fanfiction.blogspot.com/
2. http://90-days-left.blogspot.com/
3. http://onewish-onedirection.blogspot.com
4. http://wegonnasticktogether1d.blogspot.com
5. http://opowiadanieoonedirection-harrystyles.blogspot.com
6. http://crazed-fanfiction.blogspot.com
7. http://miloscmawieleznaczen.blogspot.com
8. http://this-is-not-i.blogspot.com
9. http://fanfiction-ann.blogspot.com
10. http://noloveallowed-fanfiction.blogspot.com
11. http://dziewczyna-z-venus.blogspot.com

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 9.

                                                   
            Czas dłużył się a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Dziś jest ten ''najcudowniejszy''  dzień w roku, czyli wigilia. Kiedyś lubiłam to święto, jednak od śmierci mamy miałam ochoty go obchodzić. O godzinie piętnastej poszłam do łazienki i wzięłam długą, gorącą kąpiel. Umyte włosy wysuszyłam i wyprostowałam. Na twarz nałożyłam trochę podkładu i pudru, na oczach zrobiłam grube, czarne kreski i pomalowałam rzęsy i na usta nałożyłam malinowy błyszczyk. Założyłam czystą bieliznę a na to czerwoną sukienkę z koronkową górą, na nogi wsunęłam czarne lity. Przejrzałam się w lustrze i głośno westchnęłam. Na dole czekała na mnie prawie cała rodzina, w tym roku do nas przyjechali, bo chcieli zobaczyć jak nam się żyje. Cała rodzina czyli: babcia, siostra taty wraz z mężem i dwójką dzieci. Powolnym krokiem skierowałam się ku dołowi. Schodząc po schodach słyszałam uroczy śmiech mojej 3 letniej kuzynki. Mimowolnie się uśmiechnęłam i szłam dalej. Po chwili znalazłam się w salonie, gdzie wszyscy na mnie czekali. 
- Victoria, jak ty ślicznie wyglądasz. - powiedziała moja ciocia. 
- Dziękuję. - odpowiedziałam. 
- Mamo, mamo.. Już jest gwiazdka na niebie. - powiedział Justin. Wszyscy wzięli swój opłatek i przystąpili do składania życzeń. Najpierw wujek podzielił się ze mną opłatkiem, następnie ciocia, babcia, Vanessa i Justin. Na samym końcu tata: 
- Córeczko, życzę ci wszystkiego dobrego, wspaniałego życia, spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń, świetnych wyników w szkole no... Wiem że to takie standardowe życzenia, ale nie wiem co mam ci jeszcze powiedzieć. Chcę żebyś zawsze była sobą, nie zapomniała o rodzinie, przyjaciołach. Chcę żebyś po prostu była szczęśliwa. - powiedział i przytulił mnie. Łza zakręciła mi się w oku ale szybko się jej pozbyłam. 
- Jestem szczęśliwa tato. Tylko brakuje mi mamy. - powiedziałam szeptem. 
- wiem kochanie, mi też jej strasznie brakuje. - powiedział i pocałował mnie w czoło. 
- Tobie też życzę wszystkiego dobrego. - uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce przy stole. 
 Wszyscy zajadali się potrawami ale ja jakoś nie miałam apetytu. Zjadłam tylko trochę sałatki. 

  Po skończonej kolacji nadszedł czas na prezenty. Usiedliśmy na wygodnej sofie. Patrzałam jak wujek przebrany za mikołaja rozdaje prezenty. 
- Hmmm.. Ten jest dla jakiejś Victorii. Jest tu jakaś ? 
- Jestem. - powiedziałam lekko się uśmiechając. 
- Byłaś grzeczna ?
- Tak. 
- To masz prezent tylko daj buziaka w policzek staremu mikołajowi.- Musnęłam jego policzek i wzięłam swoje  4 opakowania z prezentami. Usiadłam na miejsce a podarunki odłożyłam na bok. 
- Nie odpakujesz ?- zapytała babcia. 
- Później. - uśmiechnęłam się. 
- Tradycja każe odpakowywać przy wszystkich - powiedziała podsuwając mi paczki. 
W pierwszej była przepiękna jasnoróżowa sukienka,  w drugiej złote kolczyki, w trzeciej zestaw kosmetyków a w ostatniej najnowszy Iphone. 
- Dziękuję. - powiedziałam. Podarunki były fajne, ale nie najważniejsze. Nie chciałam prezentów ale moja rodzina uparła się. 

 Posiedzieliśmy jeszcze tak do 00;00. Tata wspominał stare czasy a ja nudziłam się i bawiłam się nowym telefonem. 
- Ja pójdę się położyć. Jestem strasznie zmęczona. - powiedziałam i poszłam do pokoju. Odłożyłam prezenty na biurko i położyłam się do łóżka. Zamknęłam oczy i ujrzałam twarz mamy. Kilka łez spłynęło po moim policzku. Usłyszałam ciche pukanie w okno. Wstałam i otwarłam je. 
- Cześć. - powiedział radośnie. 
- Mam drzwi. - próbowałam się uśmiechnąć. 
- Płakałaś ? - zapytał ocierając jedną łzę z mojego polika.
- Nie.. po co przyszedłeś ?
- Mam dla ciebie mały prezent. - powiedział i  z kieszeni kurtki wyciągnął małe pudełeczko. 
- Dziękuję ale nie musiałeś. - powiedziałam i otworzyłam je. W środku był srebrny łańcuszek z małym diamencikiem. 
- Ja dla ciebie nic nie mam... - zrobiło mi się trochę głupio. 
- Ja nic nie potrzebuję oprócz... - nie dokończył. 
- Oprócz czego ?  - zapytałam mulata. 
Nic nie odpowiedział.. Po chwili zaczął się zbliżać i na moich ustach złożył delikatny pocałunek. 

__________________
Świąteczny rozdział ;3 

Moje kochane, 
Chciałabym życzyć Wam wszystkiego co najlepsze, 
Bogatego gwiazdora, 
dużo prezentów, 
miłości,
szczęścia,
spełnienia marzeń,
i czego sobie chcecie. 
KOCHAM WAS <33333 

                     WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <33 

niedziela, 15 grudnia 2013

Przepraszam.

Hej <3
 
Wiem, że dziś powinien pojawić się rozdział, ale od dwóch tygodni 
nie wiem o czym mam pisać, a po za tym nie mam czasu ;c 
Wynagrodzę Wam to podczas przerwy świątecznej i postaram się dodać
jak największą ilość rozdziałów :)

Może chcecie mi jakoś pomóc ? Jeżeli macie jakiś pomysł śmiało piszcie go w komentarzu.
Będę baaaaardzo wdzięczna <3 

Jeszcze raz przepraszam i obiecuję że wynagrodzę to xxx

MACIE ODE MNIE PRZYTULASKI <3
 


niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 8.

          Z Zaynem nie rozmawiam od kilku dni. Szczerze ? Ciągle o o nim myślę... Nie mogę skupić się na wielu rzeczach.. Nawet gdy zasypiam mam jego twarz przed oczami, po chwili jednak dołącza do niego Nicol i od razu otwieram oczy. Czy to trzeba leczyć ?

    W szkole, jak to w szkole.. Same nudy. Po skończonych zajęciach czekam za Isabellą, bo mamy razem wracać do domu. Stoję oparta o zimną ścianę i obserwuję Malika który również za kimś czeka. Pali papierosa i także mi się przygląda. Tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem obdarzył mnie i gasząc niedopałek podszedł do mnie. 

- Foch ci już przeszedł ? - Zapytał przyciskając mnie do ściany. 
- Nie dotykaj mnie. - zasyczałam niczym jadowita żmija. 
- Czyli nie. - zaśmiał się. - O co ci kurwa chodzi ? - jego ton był znacznie groźniejszy. 
- Nie ważne. Po prostu odejdź. - szepnęłam. Chłopak trzymał mnie z całej siły za nadgarstek. Strasznie bolało.. po moich policzkach spłynęło kilka łez. Chłopak spojrzał na rękę i po chwili puścił. 
- Przepraszam. - spojrzał mi w oczy i zaczął się oddalać. Zerknęłam na rękę, była sina. Naciągnęłam rękaw i podeszłam do Belli która akurat wyszła z budynku. 
- Co jest ? Płakałaś ? - bez słowa wtuliłam w jej ciepłe ciało.- Nie płacz. Nie tutaj.. chodź. - Pociągnęła  mnie za dłoń i zaprowadziła na parking. Bez słowa wsiadłam do jej wozu i oparłam głowę o zimną szybę. Cieszyłam się że mam taką przyjaciółkę która nie potrzebuje wyjaśnień by wiedzieć że coś mi jest, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać. Po prostu jest..

                                                       
                                                                    *Wieczór*


 Do domu wróciłam ok. godziny 18. Po lekcjach siedziałam u Isabelli i rozmawiałyśmy. Teraz nie marzę o niczym innym, niż o kąpieli.  
 Wchodząc do kuchni wyczułam zapach popisowego dania taty - zapiekanki.
- Cześć - uśmiechnęłam się 
- Vicky. Dlaczego nie odbierasz telefonu ? Martwiłem się. - powiedział. 
- Przepraszam, rozładował mi się. Co robisz ? 
- Dziś ma przyjść do nas na kolację moja nowa klientka z dzieckiem. - wyjaśnił mi. 
- Ja też muszę być ? - jęknęłam. Mimo tego że jest piątek chciałam iść już spać. Nie chce mi się opiekować jakimś bachorem. 
- Głupie pytanie, córeczko. Idź się przebierz bardziej elegancko. - uśmiechnął się i wrócił do gotowania. 
 Zła poszłam do swojej łazienki i napuściłam wody do wanny. Szybka kąpiel, potem makijaż i włosy. Teraz najgorsze... Strój. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czystą bieliznę. Okej... ale co dalej... Po dłuuuuuuuuuuuuugim namyśle wybrałam : biały top, jasnoróżową spódniczkę, beżowe szpilki i złotą biżuterię. Przejrzałam się w lustrze i nie wyglądałam najgorzej. Zeszłam na dół słysząc jak ojciec mnie woła. 
- Ładnie wyglądasz. 0 skomentował i poszedł otworzyć drzwi. Stałam w jadalni i przyglądałam się swoim butą. Nie lubię takich spotkań. 
- Przedstawiam wam moją córkę. - Podniosłam wzrok i ujrzałam kobietę w średnim wieku a obok niej......... Toma, tak, tego samego ze szkoły, z klubu i z domówki u Harrego.
- Victoria, to jest  Barbara Moon.
- Dobry wieczór. - powiedziałam. 
- Witaj. - posłała mi serdeczny uśmiech. - To jest mój syn, Thomas. 
- My się już znamy . - powiedział z cwaniackim uśmiechem na twarzy. 
- Wspaniale. Vicky, weźmiesz później Thomasa do siebie a my z Barbarą omówimy kilka spraw. - przewróciłam oczami i zajęłam miejsce obok chłopaka. Całą kolacje milczałam. Niechętnie przeżuwałam posiłek.  

- Kochanie, weź Toma do swojego pokoju. - odezwał się mój tata. 
- Dobrze. - odeszłam od stołu a chłopak za mną. Poszłam na piętro a następnie weszłam do swojego pokoju. 
- Ładnie tu masz. - powiedział rzucając się na moje łóżko. 
- Dzięki. - odpowiedziałam i usiadłam na parapecie. 
- W sumie jesteś całkiem niezłą aktorką. - powiedział uśmiechając się.
- To znaczy  ? 
- No tu udajesz taką kochającą, grzeczną córeczkę tatusia, a w szkole całujesz się po kątach z Malikem, na domówce tańczysz jak zawodowa striptizerka. Takie dwie twarze Victorii Harris. - Skąd on wiedział o tym że całowałam się z Zaynem ? No skąd ? Przecież korytarze były puste. 
- Nie znasz mnie. Nie wiesz jaka jestem. - powiedziałam patrząc przez okno. 
- Nie pasujesz do Malika. Jesteś za słaba... - podszedł do mnie i odwrócił mnie tak że teraz na niego patrzyłam. Chwycił mnie za rękę gdzie miałam siniaka, przez dzisiejszy incydent. - On ci to zrobił.. mówiłem.. jesteś za słaba. 
- To nie on. Miałam za ciasne bransoletki - to była chyba najgłupsza wymówka jakąkolwiek kiedyś wymyśliłam .
- Ojj Vicky.. a ty go jeszcze bronisz. Zgubisz się w jego świecie. - odgarnął kosmyk moich niesfornych włosów. 
- Tom.. Daj mi spokój. Ja dawałam mu tylko korepetycje. - odsunęłam go od siebie i oparłam się o ścianę. - Nie znam cię   a ty mnie... - W tym momencie zadzwonił mój telefon. Pośpiesznie podeszłam do biurka i spojrzałam na wyświetlacz. Zayn. Moje serce zaczęło bić szybciej a oddech przyśpieszył.
 - I nadal chcesz mi powiedzieć że nic do niego nie czujesz ? - Szepnął mi do ucha. Wyszłam na balkon i odebrałam.

*Rozmowa telefoniczna*


Zayn: Victoria ? 
Vicky : Tak to ja. Co chcesz ? 
Zayn : Chciałem cię przeprosić. Porozmawiać.
Vicky : Zayn.. nic się nie stało. Jest okej. ale nie mogę teraz się spotkać. 
Zayn : Proszę cię. na chwilkę. Jestem niedaleko twojego domu. 
Vicky : Naprawdę nie mogę teraz wyjść. 
Zayn : W takim razie za chwilę będę u ciebie. 
Vicky : Nie.. *PI PI PI*

***
Odwróciłam się i zobaczyłam Moona opartego o framugę drzwi z tym jego uśmieszkiem. Próbowałam go wyminąć ale ten chwycił mnie za biodra i przycisnął do ściany. 
- Twój Romeo zaraz tu będzie ? 
- Puść mnie. - szepnęłam. 
- Twoje życzenie dla mnie rozkazem. - po chwili wszedł do środka a ja za nim. Ponownie rozłożył się na moim łóżku i oplótł swoje dłonie wokół karku. 
- Chcę już zobaczyć jego furie jak mnie tu zobaczy. - zaśmiał się po cichu. 
- Co on ci takiego zrobił ? - powiedziałam.
- dużo. Nie twoja sprawa. - krzyknął. Przestraszona chwyciłam telefon gdy rozległ się dźwięk sms'a. 

                                                " Jestem na balkonie, otworzysz mi ? x Zayn" 

Zerknęłam na Toma który przygląda się sufitowi.Wzięłam moją skórzaną kurtkę i Otworzyłam po cichu drzwi od balkonu, a następnie równie cicho się wyślizgnęłam na balkon. Chłopak stał oparty o barierkę i dopalał papierosa. 
- Cześć. - lekko się uśmiechnęłam. 
- Cieszę się że jednak się ze mną spotkałaś. - Wyrzucił niedopałek za okno. Podszedł do mnie bliżej i chwycił mnie za dłoń. Zobaczył zasinienie i mina mu posmutniała. 
- Przepraszam.. ja nie chciałem. - spojrzał mi głęboko w oczy. 
- Jest okej. 
- Nie Vicky..nie jest okej. Krzywdzę ludzi na których mi zależy. To nie jest normalne. - podniósł głos. 
- Naprawdę nic mi nie jest. Zrobiłeś to nieświadomie. - podeszłam do niego i chwyciłam go za dłoń. - nie jestem na ciebie zła. - Nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Czułam jego oddech na swojej skórze. Nasze czoła opierały się o siebie, a w moim brzuchu czułam jak wybuchają mi fajerwerki. Po chwili słyszałam ciche skrzypnięcie moich drzwi. 
- Victoria.. Chodź już bo zmarzniesz. - Na balkon wszedł Thomas. Zayn automatycznie oddalił się ode mnie. 
- Tom.. Daj mi spokój i wracaj do środka. - wysyczałam. 
- Co o tu robi ? - zapytał Malik który, jak widziałam zaciskał pięści. 
- Mój tata zaprosił jego mamę na kolację biznesową. A on przyszedł z nią.. - wytłumaczyłam. 
- Biznesową ? Tak ci powiedział ? Nasi starzy od dawna się spotykają. -szyderczo się zaśmiał. - Ale widzę że przerwałem wam romantyczną chwilę. Malik.. Poruchałeś już ? -  Chłopak chciał się na niego rzucić z pięściami jednak skutecznie go zatrzymałam. 
- Zayn, zaczekaj tu. - poprosiłam, a Moona pociągnęłam za sobą do pokoju. 
- Czego ty człowieku chcesz ode mnie ? 
-  Mówiłem ci że do ciebie nic nie mam. Ale do Malika... 
- Tom.. Proszę cię. Wyjdź stąd. Powiedz mamie że źle się czujesz i idziesz do domu. 
- I co będziecie się ruchać ? - Coś we mnie pękło i dałam mu w twarz. 
- Ty szmato... - w jego oczach rosła furia. Rzucił się na mnie z pięściami i poczułam jego dłoń na policzku. Jednak gdy chciał wymierzyć kolejny cios ktoś skutecznie zatrzymał go. Domyśliłam się że tym ''ktosiem'' jest Zayn. Sam dał mu kilka razy w twarz  i brzuch. Pewnie skatowałby go gdyby nie moja obecność. 
- Przestań. - powiedziałam i przytuliłam się do niego od tyłu. 
-  To jeszcze nie koniec. Poczekaj aż śnieg stopnieje. - Tom wyszedł z mojego pokoju i słyszałam tylko jak powiedział swojej mamie że idzie. Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na łóżko a Zayn obok mnie. Nie rozumiałam ich obydwóch. Te ciągłe wdawanie się w bójki. 
Ściągnęłam obcierające mnie buty i położyłam się na łóżko chowając twarz w dłoniach. 
- Wszystko okej ? - przysunął się bliżej mnie.  Oplótł swoją dłoń wokół mojej tali.
- Tak. - powiedziałam i mimowolnie lekko się uśmiechnęłam.  
- Chodź tu do mnie. - rozłożył ręce a ja przytuliłam się do niego. 




- Cieszę się że jesteś. - powiedziałam. 
- Serio ? Przeze mnie chodzisz ciągle smutna, cierpisz i nie mów mi że nie, bo ja to widzę. A Ty mówisz mi teraz że się cieszysz że tu jestem ? - zaśmiał się.
 - Tak cieszę się. -spojrzałam na niego. - mówię ci to, bo po co ukrywać prawdę ? Ja należę do osób które brzydzą się kłamstwem. -Nic mi nie odpowiedział tylko pocałował mnie w czoło. Myślałam że powie mi o swoich problemach, o których wspominali mi chłopcy. Może mi nie ufa ? Może rzeczywiście się mną bawi ?

________________

Dziękuję Wam kochane za każdy komentarz. Mimo że jest ich mało cieszę się że chociaż ktoś to czyta.
Ten rozdział pisałam ucząc się, więc nie podoba mi się.
Do zobaczenia xx Komentujcie <3